Rozpoczęło się już wyłapywanie podejrzanych osób w jednej z najniebezpieczniejszych dzielnic stolicy, Dora, gdzie w ostatnich miesiącach ekstremiści sunniccy napadali na szyitów.
W czwartek wieczorem dowództwo wojsk USA ogłosiło, że po pierwszych trzech dniach akcji, w której uczestniczy 5000 żołnierzy amerykańskich i _ Akcja w Dorze to początek "drugiej fazy operacji "Razem do przodu", wymierzonej w irackich ekstremistów. Pierwsza faza, w której główną rolę odgrywała armia i policja iracka, zakończyła się niepowodzeniem: natężenie przemocy wzrosło zamiast zmaleć. _
irackich, liczba zabójstw w Dorze spadła z 20 dziennie do zera. "W Bagdadzie nie ma teraz bezpieczniejszego miejsca niż Dora" - mówi dowódca 4. Brygadowej Grupy Bojowej, płk Michael Beech, na konferencji prasowej w komendzie irackiej policji w tej dzielnicy.
Z żołnierzami przez cały czas trwania akcji współpracują ekipy irackich robotników i rzemieślników. Chodzi o to aby możliwie szybko usuwać szkody wyrządzone podczas starć. W ten sposób Amerykanie i władze irackie chcą zdobyć poparcie zwykłych mieszkańców Bagdadu.
W ostatnich dniach Irak znalazł się na skraju wojny domowej. W lipcu do głównej kostnicy bagdadzkiej przywieziono zwłoki 1815 osób, więcej niż w jakimkolwiek innym miesiącu po 22 lutego, kiedy atak sunnickich ekstremistów na szyickie sanktuarium w Samarze rozkręcił spiralę przemocy na tle wyznaniowym. W czerwcu ciał było 1595.
Dowództwo wojsk USA postanowiło zwiększyć liczbę żołnierzy amerykańskich w mieście z około 7200 do około 14.200 i zmieniło zasady pacyfikacji. Nowe założenia operacji, przewidują czyszczenie z ekstremistów jednej dzielnicy po drugiej i pozostawianie tam sił wystarczających do utrzymania spokoju.