"Jeśli tak się dzieje, to mamy do czynienia z jakiegoś rodzaju kontynuowaniem patologii z czasów PRL" - powiedział Roman Giertych.
"Mam wątpliwości, czy związki zawodowe działające w oświacie powinny podpisywać koalicje wyborcze z partiami politycznymi. W moim przekonaniu jest to sytuacja bardzo wątpliwa pod kątem niezależności w ramach systemu oświaty" - zaznaczył. Dodał, że przeczytał w jednej z gazet, że ZNP zawiązało koalicję przed wyborami samorządowymi z SLD.
W piątek planowana jest kolejna demonstracja przeciwko ministrowi edukacji organziowana przez Związek Nauczycielstwa Polskiego.
Giertych stwierdził, że od miesiąca protesty przeciwko niemu organizują SLD i "różnego rodzaju przybudówki tej partii." Wskazał na Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, Kampanię Przeciwko Homofobii i ZNP.
Wicepremier postawił nawet tezę, że resort edukacji "w ciągu ostatnich lat stanowił wielką przepompownię pieniędzy dla ugrupowań powiązanych z SLD". "Jesteśmy w stanie tę tezę udowodnić" - podkreślił.
Zdaniem Giertycha sytuacja, gdy ministerstwo ograniczyło, a właściwie zlikwidowało dotacje dla środowisk związanych z SLD obudziło to opór działaczy.
Wicepremier zapytany o protest studentów, którzy w piątek mają zamiar demonstrować przeciwko ministrowi edukacji wspólnie z ZNP, Giertych powiedział, że można mieć inne poglądy i "każdy ma prawo protestować".