Zdaniem marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, nie ma możliwości odtajnienia stenogramów z informacji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego na temat podsłuchów i prowokacji.
Odtajnienia stenogramów z informacji ministra sprawiedliwości domaga się klub PiS. Antoni Macierewicz zapowiada nawet złożenie do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa polegającego na zawyżeniu klauzuli tajności. W ramach protestu posłowie PiS wyszli z sali obrad przed zakończeniem debaty. Bronisław Komorowski zapowiada, że stenogramów nie odtajni.
- _ Sejm, a nie marszałek, podjął decyzję o utajnieniu przebiegu debaty. Jak się coś utajnia, to nie po to, by następnego dnia odtajniać, tylko dlatego, że ci, którzy przegrali głosowanie, zmieniają oczekiwania _ - tłumaczy Komorowski.
Zdaniem Komorowskiego, ważne były wystąpienia posłów: - _ Jeśli poważni posłowie, na tajnym posiedzeniu potwierdzają informacje dotyczące podsłuchów i swoje własne opinie będące efektem spotkań z szefami służb specjalnych, to jest informacja istotna _ - uważa marszałek. - _ Problem jest autentyczny, a nie wymyślony. Prokuratura podjęła śledztwa w sprawach nieprawidłowości związanych z podsłuchami. _
W poniedziałek szef sejmowej speckomisji Janusz Zemke z LiD powiedział w Radiu TOK FM, że z informacji dla komisji z trwającego wciąż audytu w ABW wynika, że stwierdzono na razie 94 przypadki podsłuchów zakładanych niezgodnie z procedurami. W piątek Zemke mówił dziennikarzom, że chodzi o kilkadziesiąt takich przypadków.
W ocenie Komorowskiego, opozycja wyraźnie bała się debaty i robiła wszystko, aby do niej nie doszło, albo aby była wyjątkowo płytka. PiS posuwało się nawet do straszenia, sugerowania odpowiedzialności karną ministra sprawiedliwości i marszałka Sejmu.
Komorowski przyznaje, że wiązał z debatą większe nadzieje: - _ Myślałem, że będzie bardziej szczegółowa i będzie przebiegała w normalnej atmosferze _ - mówi marszałek.