Po przeliczeniu trzech czwartych głosów dotychczasowy prezydent ma na swoim koncie 51 procent głosów, podczas gdy lider opozycji Lewan Gaczecziladze uzyskał 25 procent.
Od kilku godzin poparcie dla Saakaszwilego utrzymuje się na tym samym poziomie. Cały czas jednak istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że to poparcie spadnie poniżej 50 procent i potrzebna będzie druga tura. Gdyby do tego doszło, to w głosowaniu za dwa tygodnie większe szanse miałby kandydat opozycji.
Wiadomo już, że w samym Tbilisi, które jest głównym ośrodkiem gruzińskiej opozycji bezapelacyjnie wygrał jej lider Lewan Gaczecziladze.
Jednak w żadnym ze stołecznych okręgów polityk ten nie miał poparcia większego niż 40 procent. Gaczecziladze twierdzi, że wybory zostały sfałszowane, ale nie potwierdzają tego międzynarodowi obserwatorzy. Jeden z nich, polski poseł Marek Suski mówi, że jeśli zdarzały się nieprawidłowości, to na pewno nie na szeroką skalę. "Spontaniczne fałszerstwa mogą się zdarzyć wszędzie, tym bardziej, że tu ludzie mają większy temperament niż w Polsce" - dodaje.
ZOBACZ TAKŻE: