W południowych i środkowych Włoszech utrzymuje się w krytyczna sytuacja. Po całonocnych zmaganiach strażakom udało się opanować ogień, który strawił ogromne tereny na półwyspie Gargano w Apulii.
Z kempingów i ośrodków wypoczynkowych w tym rejonie ewakuowano 4 tysiące turystów.
W Apulii wciąż pojawiają się nowe zarzewia ognia, między innymi w miejscowościach Sant Agata di Puglia i San Marco in Lamis. Pożary wybuchły też w rejonie San Giovanni Rotondo, gdzie znajdują się niektórzy ludzie ewakuowani ze zniszczonego niemal doszczętnie nadmorskiego kurortu Peschici.
Władze miasteczka sprecyzowały, że w pożarze zginęły we wtorek dwie osoby - rodzeństwo w wieku 71 i 81 lat, a nie cztery, jak wcześniej informowano. Według Obrony Cywilnej w pierwszych godzinach środy w całym kraju wybuchło pięćdziesiąt nowych wielkich pożarów, między innymi na Sardynii, Sycylii i w Kalabrii, a także na wyspie Ischia.
Sytuację w kraju określa się jako "nieco lepszą" niż w dniu poprzednim.
Winni podpalacze?
Obrona Cywilna uważa, że w większości chodzi o rozmyślne podpalenia, dokonywane zarówno przez piromanów, jak i ludzi starszych, "dorabiających" na czyjeś zlecenie - pisze w środę agencja dpa. Kryminolog Francesco Bruno mówi, że największą grupę podpalaczy stanowią piromani, którzy "czerpią z tego autentyczne podniecenie seksualne".
Podpaleń dokonuje się jednak także z innych pobudek - jedni "zamieniają" w ten sposób obszary leśne na pastwiska dla swoich stad, inni "pozyskują" ziemie pod nielegalne projekty budowlane, zdarzają się i strażacy-podpalacze, "zabezpieczający" sobie miejsca pracy.
Najnowsze statystyki pokazują, że większość podpalaczy to emeryci w wieku 61-70 lat, "dorabiający" na zlecenie. "To jest tragedia - mówi szef włoskiej Obrony Cywilnej Guido Bertolaso. - Prowadzimy wojnę z przestępcami, którzy wykorzystują obecne upały, żeby w całych Włoszech podkładać ogień".