Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Prezesi polskich firm patrzą na ręce brytyjskiemu rządowi. Ekspansja na Wyspy pod znakiem zapytania

6
Podziel się:

Szefowie znanych polskich marek, które obecne są na brytyjskim rynku, wprost mówią o niestabilności sytuacji i niepewności inwestycji. Porażka premier May i odrzucenie wynegocjowanego porozumienia z Unią ma swoje konsekwencje.

Firmy starają się przygotować na różne scenariusze w związku z Brexitem
Firmy starają się przygotować na różne scenariusze w związku z Brexitem (East News, AP/EAST NEWS)

Niepewność związana z Brexitem pogłębiła się po druzgocącej porażce premier Theresy May we wtorkowym głosowaniu Izby Gmin. Porozumienie dotyczące warunków wystąpienia Zjednoczonego Królestwa z Unii trafiło do niszczarki, a przyszłość rządu May wisi na włosku.

Kolejne scenariusze rozwodu Londynu z Brukselą, lub nawet jego braku, mają wpływ również na polskich przedsiębiorców, którzy związali się z brytyjskim rynkiem. Choć, jak podkreślają, o rezygnacji i opuszczeniu tego rynku mowy nie ma, to wprost mówią o niestabilności sytuacji, i niepewności rozwoju inwestycji.

- Jako Grupa Oknoplast nie rezygnujemy z naszych planów wejścia na rynek brytyjski. Jednak w związku z dużymi wahaniami i niestabilnością sytuacji bardzo uważnie i ostrożnie podchodzimy do temu ekspansji do Wielkiej Brytanii - komentuje sytuację dla money.pl Mikołaj Placek, prezes Grupy Oknoplast, polskiego producenta okien PCV. - W tym momencie wnikliwie przyglądamy się sytuacji i czekamy na dalsze kroki zarówno Unii Europejskiej, jak i Wielkiej Brytanii. Wynik negocjacji tych dwóch stron z pewnością będzie miał wpływ na polski handel zagraniczny i decyzje o stopniu naszego zaangażowania - zaznacza.

Brexit skomplikuje eksport na Wyspy

Perspektywa wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez umowy w różnym stopniu komplikuje relacje polskich przedsiębiorców i ich kontrahentów na Wyspach.

- W kontekście Brexitu moje spojrzenie jest dość wąskie i dotyczy wyłącznie kwestii eksportu dóbr konsumpcyjnych do Wielkiej Brytanii - zaznacza Zbigniew Inglot, prezes najbardziej znanej polskiej marki kosmetycznej, której flagowy salon znajduje się na prominentnej Oxford Street. W komentarzu dla money.pl przyznaje, że firma jest gotowa na ewentualne komplikacje związane z eksportem na Wyspy. - Jesteśmy przygotowani na to, że ścieżka eksportu może wydłużyć się w czasie, co w naturalny sposób wiązałoby się z większą ilością formalności.

Zobacz także: Zobacz wideo: "Brexit to zła decyzja". Prezes Budimexu komentuje

Polska marka Inglot od lat aktywnie rozwija się na zagranicznych rynkach, również tych bardzo odległych i egzotycznych. - Wierzę, że w takim przypadku nasze doświadczenie pozwoli nam płynnie przystosować się do nowych regulacji. Posiadam rozbudowany dział eksportu z wyspecjalizowanymi komórkami, a nasze kosmetyki eksportowane są do ponad 50 krajów spoza Unii Europejskiej - zaznaczył Zbigniew Inglot.

Powrócą cła i granice

Spójne prawodawstwo, a szczególnie możliwość swobodnego przepływu towarów i usług w obrębie UE do tej pory powodowało, że polskie produkty bez większych przeszkód mogły pojawiać się na zagranicznych rynkach Europy i być konkurencyjnymi w stosunku do produktów lokalnych.

Teraz czekać nas mogą problemy formalne, prawne, wzrost stawek celnych, utrudnienia dla firm transportowych i ograniczenia w dostępie do brytyjskiego rynku pracy. Stąd też po obu stronach determinacja przedsiębiorców, aby zawczasu uregulować wszelkie możliwe sprawy. Jak zauważa prezes grupy LPP, do której należą takie marki jak Reserved, Cropp, Mohito czy House, firmy muszą być jednak gotowe na różne scenariusze.

- Obecność w Wielkiej Brytanii to dla nas długoterminowa inwestycja, do której przygotowywaliśmy się przez wiele lat, biorąc pod uwagę różne scenariusze rynkowe. Ufamy, że sytuacja na rynku detalicznym w Wielkiej Brytanii pozostanie stabilna bez względu na dalszy rozwój wypadków związany z Brexitem - komentuje dla money.pl wiceprezes Przemysław Lutkiewicz.

Jak zapewnił, grupa uważnie przygląda się całej sytuacji. - Wczorajsze odrzucenie przez parlament brytyjski umowy brexitowej na pewno nie jest dobrym sygnałem i może powodować negatywne skutki gospodarcze i społeczne w Wielkiej Brytanii, jednak zostały jeszcze ponad 2 miesiące do Brexitu i wierzę, że pojawienie się nowego - mniej dramatycznego scenariusza jest jeszcze możliwe. Ale bez względu na ostateczne rozstrzygnięcia, nie powinny mieć one wpływu na nasze decyzje biznesowe dotyczące dalszej obecności w Londynie - podkreślił wiceprezes zarządu LPP SA.

Ekspansja wyhamowuje

Na Wyspach obecny jest również Atlas, polska grupa oferująca materiały budowlane Obecnie w Wielkiej Brytanii dostępnych jest ponad 200 produktów oferowanych przez spółkę pod markami: Atlas, Aval czy Dolina Nidy, Izohan, Izolmat i Nexler. Wśród nich są również takie, które uzyskały certyfikat British Board of Agreement, jak np. złożone systemy dociepleniowe, tynki, kleje do płytek, fugi, silikony, hydroizolacje, systemy podłogowe, zaprawy murarskie i remontowe, itd.

- Jesteśmy obecni w Anglii, Walii, Szkocji. Tam są polscy wykonawcy. Pojawiamy się w coraz większej liczbie punktów dystrybucyjnych. Naturalnym wydawałoby się przygotowanie w moce produkcyjne, czy wykupienie jakiejś lokalnej firmy. Jednak w obecnej sytuacji wszelkie decyzje stają pod znakiem zapytania - powiedział money.pl wiceprezes Atlas Konrad Marchlewski.

Jak przyznał, odrzucenie wynegocjowanych warunków otwiera szereg możliwych scenariuszy co do dalszych losów Wielkiej Bretanii i jej stosunków z Unią Europejskich. Z punktu widzenia przedsiębiorcy będzie to okres niepewności.

- To podwyższa ryzyko. Ryzyko, które się kalkuluje w decyzjach. Nie wiemy, czy w tej chwili inwestowanie na ten rynek ma sens. Jest duża niepewność co do tego, jak będą wyglądać stosunki Wielkiej Bretanii z Unią, a nawet czy Zjednoczone Królestwo wciąż będzie w niezmienionej formie w ogóle istnieć. To nie jest klimat do inwestowania na tym rynku – mówi wiceprezes Marchlewski. - Nie wiem, czy będę w stanie polecieć do Londynu w maju, a co dopiero, czy będę mógł wysłać tam nasze produkty - zaznacza.

Zaznacza, że o opuszczeniu tego rynku mowy nie ma. Jego zdaniem również prawdopodobny jak twardy Brexit staje się pozostanie Królestwa w strukturach UE. – Musimy się przygotować na dłuższy okres zawirowań. Biznes się dostosuje do braku Brexitu, będzie musiał sobie również radzić w przypadku, gdy Londyn opuści Wspólnotę – podkreślił.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(6)
xyz
5 lata temu
... jednak pozostały dwa miesiące do Brexitu... Ja powiem tak. Pozostały tylko (!) dwa miesiące. Dobry przedsiębiorca , mając dwa lata czasu, a nawet 2,5 roku, to przygotowywałby się najpierw na twardy Brexit od samego początku. Najpierw na najgorsze. Zwłaszcza znając Angoli.
Franz Mauer
5 lata temu
a co to za znane polskie marki zrobily ekspansje na Wyspy? produkty spozywcze rodem z Polski sa dostepne tylko w polskich sklepach i sladowe ilosci w ASDA i TESCO. Polskie firmy posiadaja wszystkie atuty do ekspansji na caly swiat poza jednym , maja wrodzona niechec do placenia pracownikom stawek europejskich, nawet tych minimalnych
Heniek
5 lata temu
Zawsze mozna przeniesc swoj biznes na wschod zawsze mozna pracowac gdzie indziej na przyklad rosja tam tez jest duzy rynek zbytu i pracy
hagan
5 lata temu
Integracja europejska rozumiana jako Wspólnota Ojczyzn TAK natomiast jako Stany Zjednoczone Europy NIE ( gdyż prowadzi to do dyktatu rozmaitego bogatych ośrodków Starego Świata )
Emi
5 lata temu
Wypad z UK Januszowe biznesy. Nie robcie z tego kraju drugiej PL. Zarabiajcie na tych konsumentach, ktorym placicie jako pracownikom 500 euro. Nie dajecie zarobic to tez nie zarobicie. Mam nadzieje, ze strumien funtow w koncu sie ukroci do PL, no UK to przeciez syf, ale funciaki nie smierdza...