Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Karolina Wysota
Karolina Wysota
|
aktualizacja

Rybacy obawiają się wiatraków. Oni mają rozwiązanie

126
Podziel się:

W ciągu kilku lat w Polsce powstaną morskie farmy wiatrowe. Rybacy, którym już dziś trudno związać koniec z końcem, alarmują. Okazuje się, że jest rozwiązanie. Proponuje się im przekwalifikowanie w techników turbin wiatrowych, na których zapotrzebowanie dynamicznie rośnie.

Rybacy obawiają się wiatraków. Oni mają rozwiązanie
Rybakom coraz trudniej utrzymać się z połowów. Wątpią by możliwość przekwalifikowania się rozwiązała ich problem (Adobe Stock, Getty Images, Adam Wrobel, Michal Fludra)

Transformacja energetyczna w kierunku OZE przyprawia o ból głowy nie tylko górników, ale też rybaków, którym wskutek budowy morskich farm wiatrowych grozi bezrobocie. W Polsce prace budowlane na morzu ruszą nie wcześniej niż w przyszłym roku, ale już teraz rośnie zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników.

W internecie pojawia się coraz więcej ofert szkoleń pozwalających nabyć podstawowe kwalifikacje - ceny kursów sięgają kilku tysięcy złotych. Koncern energetyczny RWE we współpracy z firmą szkoleniową Windhunter Academy przegotował bezpłatny program szkoleniowy, umożliwiający polskim rybakom przekwalifikowanie się w serwisantów morskich farm wiatrowych.

Wcześniej Windhunter Academy zrealizowała już jeden projekt przekwalifikowania pracowników sektora górniczego do branży energetyki wiatrowej razem z firmą OX2.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Jak być bezpiecznym w sieci?

Chodzi o zdobycie podstawowych kompetencji i uprawnień niezbędnych do podjęcia pracy w rozwijającym się sektorze energetyki wiatrowej na morzu. W 2026 r. na globalnym rynku będzie potrzebnych 569 tys. techników do budowy i utrzymania globalnej floty lądowej i morskiej energii wiatrowej - wynika z szacunków Global Wind Organisation (GWO). Zgodnie z oczekiwaniami sektor wiatrowy ma rosnąć o prawie 30 tys. techników rocznie.

RWE przekwalifikuje rybaków w techników

Jak dowiedział się money.pl w kuluarach konferencji Offshore Wind, która miała miejsce w Sopocie na początku tego tygodnia, pilotaż programu szkoleniowego RWE ruszy w maju tego roku, a ośmiu kandydatów, którzy zakwalifikowali się do niego, poznamy już w przyszłym tygodniu.

Kurs potrwa miesiąc, zajęcia będą odbywać się od poniedziałku do piątku przez osiem godzin dziennie i obejmą intensywną naukę języka angielskiego, niezbędnego do pracy na farmie wiatrowej. Aby w ogóle zakwalifikować się na takie szkolenie trzeba potrafić komunikować się w tym języku przynajmniej w minimalnym stopniu.

Wartość kursu szacuje się na ok. 25 tys. zł. Osoby, które zakwalifikują się do programu RWE, zapłacą tylko podatek od tej kwoty. Nie będą zobligowane umową lojalnościową wobec organizatora, a więc będzie można bez problemu podjąć pracę w innej firmie.

Początkowo pracę będzie można dostać na farmie lądowej z możliwością przeniesienia się na farmę morską, gdy takie w Polsce powstaną. Pilotaż pierwotnie miał wystartować w lutym, ale to okres połowów, więc na prośbę rybaków przesunięto go na maj. O możliwość przekwalifikowania pytają również marynarze.

Rybacy chcą odszkodowań

W Polsce jest ponad 800 statków rybackich, na których pracuje od dwóch do blisko sześciu osób, w zależności od wielkości kutra. Jacek Kowalczyk, prezes Wolińskiego Stowarzyszenia Rybaków, w rozmowie z money.pl potwierdza, że sytuacja z roku na rok się pogarsza.

W okresach, w których wolno nam łowić, nie jesteśmy w stanie zarobić tyle, by spiąć budżety. Bez pieniędzy unijnych i rządowych byłoby nam bardzo ciężko - mówi przedstawiciel Wolińskiego Stowarzyszenia Rybaków.

Jacek Kowalczyk pytany przez nas, czy program przekwalifikowania rybaków w serwisantów morskich farm wiatrowych jest zadowalający, odpowiada, że trudno ocenić coś, "co jest w powijakach". Dodaje, że wskutek stawiania turbin na morzu rybacy stracą możliwość połowów na dużym obszarze Morza Bałtyckiego, dlatego walczą o odszkodowania i rekompensaty. Podkreśla, że dla rybaków są one ważniejsze niż przebranżowienie.

- Rozmawiamy o tym z rządem, mamy wsparcie ministra Krzysztofa Ciecióry z resortu rolnictwa. Liczymy na współpracę i wierzymy, że to wszystko dobrze się dla nas skończy. Jest za wcześnie, by oszacować nasze potencjale roszczenia. Zapewne nie będą to sumy współmierne ze stratami, jakie poniesiemy wyniku powstania farm - mówi money.pl Jacek Kowalczyk.

W nowym programie unijnym (niezwiązanym ze stawianiem wiatraków) na lata 2021-2027 przeznaczono na trwałe zaprzestanie działalności połowowej, potocznie nazwanej złomowaniem, prawie 300 mln zł. W latach 2014-21 wnioski o złomowanie złożyło dokładnie 207 podmiotów. Według raportu Najwyższej Izby Kontroli wypłacono wtedy ponad 71 z 63 mln zł, czyli więcej niż zaplanowano.

Praca na farmie wiatrowej. Czy warto

Szacuje się, że do końca 2027 r. do obsługi morskich farm wiatrowych w Polsce będą potrzebne tysiące pracowników: od kucharzy na statku po techników serwisu. Zdaniem Magdaleny Kryszewskiej z Windhunter Academy, najbliższe dwa lata powinniśmy poświęcić na budowanie wykwalifikowanej kadry.

Wiele osób czeka z przekwalifikowaniem się do czasu, aż powstaną morskie farmy wiatrowe. Jednak najlepiej już teraz rozpocząć pracę na farmie na lądzie i budować kompetencje, które później ułatwią przeniesienie się na farmę morską - mówi.

Praca technika turbiny wiatrowej nie jest łatwa - wiąże się z pracą na wysokościach, często w trudnych warunkach pogodowych. Jest to praca rotacyjna, a więc wiąże się z kilkoma tygodniami spędzonymi poza domem. Osoba początkująca w tym zawodzie może zarobić między 12 a 20 euro za godzinę, pracując na farmie lądowej. Zdaniem naszej rozmówczyni, na farmie morskiej stawki będę istotnie wyższe.

- Nie tylko w Polsce istnieje problem zbyt wąskiej kadry pracowniczej w sektorze energetyki wiatrowej. Przykładem może być tu Łotwa, gdzie po zainstalowaniu morskich farm wiatrowych znaczna część załóg rybackich uzyskała nowe kwalifikacje i obecnie pracują na całym świecie jako technicy farm wiatrowych offshore - dodaje Magdalena Kryszewska.

Według danych Global Wind Organisation Polacy są szóstą narodowością wśród techników turbin wiatrowych na świecie. Biorąc pod uwagę niewielką zainstalowaną moc pochodzącą z energetyki wiatrowej w Polsce na tle Europy i świata, nasi technicy pracują głównie poza granicami kraju.

Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(126)
Lesiost
rok temu
Kto stoi za POlowami narybku przez duńskie paszowce w polskiej strefie ekonomicznej?
Ryb
rok temu
W Bałtyku już prawie nie ma, iwiec rybacy i tak muszą znaleźć inna pracę.
josef
rok temu
Im więcej farm wiatrowych tym droższy prąd
e2rd
rok temu
Zaraz zrezygnuja z turbin i co rybacy zrobia ?
Popo
rok temu
4 rzesza rosnie w sile w brukseli . Nie mozemy logic ryb w naszy baltyku.TO DZIEKI POST SOLIDARNOSCIOWYM PRO NIEMIECKIM CIENKIM RZADOM. OBALCEROWICZU TRZEBA ZAPOMNIEC I USUNAC Z HISTORII POLSKI. TAK JAK LEWACY ROBIA
...
Następna strona