Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Agata Wołoszyn
Agata Wołoszyn
|
aktualizacja

Ten zakład szewski może niebawem zniknąć z usługowej mapy Warszawy. "Pandemia dała nam w kość"

260
Podziel się:

Nie tylko turystyka czy gastronomia odczuły negatywne skutki pandemii koronawirusa. Pan Grzegorz i jego syn prowadzą w Warszawie zakład szewski, który bliski jest zamknięcia. Wysoki czynsz, budowa metra, brak klientów z powodu pandemii – wszystko to sprawiło, że ledwo wiążą koniec z końcem. A ten zakład to ich życie.

Ten zakład szewski może niebawem zniknąć z usługowej mapy Warszawy. "Pandemia dała nam w kość"
Zakład szewski jest w rodzinie pana Grzegorza od lat 80. poprzedniego wieku, on sam prowadzi go od 16 lat. (radio kolor, radio kolor)

- Jest tragicznie, tak bardzo chciałbym, żebyśmy nie musieli się zamykać, ale zaczyna brakować nam pieniędzy na utrzymanie tego biznesu – zaczyna swoją opowieść pan Grzegorz, który od 16 lat prowadzi wraz z synem zakład szewski na warszawskiej Woli.

Początki powstania zakładu sięgają 1980 r., potem pan Grzegorz przejął go po wuju, a teraz przepisał go na syna. - Kiedyś nie było tak źle. Obydwoje z synem pracowaliśmy nawet po kilkanaście godzin dziennie, ale byliśmy w stanie coś zarobić. Klientów było dużo, były zyski – opowiada pan Grzegorz.

Ciąg problemów

Przez ostatnie lata w okolicy zakładu szewskiego pana Grzegorza trwała budowa metra. Przez rozkopy i trudności z parkowaniem już wtedy zmniejszyła się liczba klientów. - Jak metro oddano do użytku, to myśleliśmy, że ruch będzie większy i nasze obroty wzrosną, ale niestety wtedy wybuchła pandemia – komentuje pan Grzegorz.

Oprócz tego kłopoty finansowe związane są także z podwyższeniem miesięcznej kwoty czynszu. - Nasz lokal ma 35 m2. Kiedyś płaciłem za czynsz 10,65 zł za 1 m2, ale obok nas powstał lokal do przetargu, który został wyceniony na bardzo wysoką kwotę. W związku z tym nam podniesiono czynsz do 56 zł netto za 1 m2, chociaż propozycja podwyżki to było aż 100 zł za 1m2. Ja się nie mogłem na coś takiego zgodzić, bo na usługach nie da się zarobić takich kwot – opowiada pan Grzegorz.

Zobacz także: Zawód: stolarz mebli kuchennych. "Uczysz się, by robić u kogoś, a potem by ktoś robił u ciebie"

Szewc mówi, że wypracować taką kwotę to jest po prostu "kosmos". - Zarobić na te opłaty jest trudno, a o zyskach nie ma nawet co mówić. Nie dość, że wysoki czynsz, to na dodatek ta wieloletnia budowa metra i pandemia. Obok nas jest dużo różnych sklepów, ale my jesteśmy lokalem usługowym i nasze zarobki nie są tak duże jak z handlu, a płacić za czynsz musimy tak samo dużo – komentuje pan Grzegorz. Uważa, że zakład usługowy nie powinien być tak samo wyceniany jak piekarnia czy sklep z odzieżą, których obroty są znacznie wyższe, bo to jest po prostu niesprawiedliwe.

Obawa o przyszłość

Pan Grzegorz wyczuł zawodu dwóch synów. Jeden z nich mimo, że był według ojca "mistrzem w tej dziedzinie", musiał wyjechać za granicę i tam szukać pracy, bo cena czynszu za wynajem lokalu nie pozwoliła mu na utrzymanie swojego biznesu. Drugi syn przejął zakład pana Grzegorza i pracują razem.

Przez ostatnie miesiące pan Grzegorz dokładał do interesu, oszczędności skurczyły się prawie do zera. - A co stanie się, jak ja zachoruję? Syn sam nie wyrobi się z pracą i będzie musiał zamknąć zakład po 2 dniach, bo nie zarobi na te opłaty. To jest niecałe 3000 zł za lokal, do tego dochodzi ZUS, już mamy 4000 zł samych opłat, a gdzie reszta? Żeby jeden człowiek na to zarobił, to naprawdę ciężka sprawa – komentuje pan Grzegorz.

Klienci cenią usługi pana Grzegorza i jego syna. Część odeszła, ale część została z szewcami i cały czas ich odwiedzają. Niestety to nie wystarcza, aby zarobić na wszystkie opłaty. - Ci ludzie chcą korzystać z naszych usług. Przychodzi grono osób starszych, którzy mają schorowane nogi albo nie mają zbyt dużo pieniędzy na nowe buty. Staram się pomagać im w nieszczęściu, robię co mogę. Nadaje ich butom nowe życie – mówi pan Grzegorz.

Lista usług, które oferuje zakład szewski na warszawskiej Woli, to nie tylko naprawa obuwia. Pan Grzegorz i jego syn posiadają specjalne maszyny, dzięki którym są w stanie dopasować obuwie dla osób, które mają jedną nogę krótszą od drugiej albo zmagają się z haluksami. - Z obuwiem jest u mnie "full opcja". Jak zrobimy Pani fleczki na naszej maszynie, to będą wyglądały jak z fabryki. Do tego naprawiamy torebki, doszywamy, przeszywamy. Czasem starsze klientki nie mają, jak dotrzeć do kaletnika, to ja im pomagam. Naprawiam paski, wymieniam suwaki, a oprócz tego można u nas naostrzyć noże czy nożyczki – opowiada pan Grzegorz.

Zakład to nie tylko miejsce pracy ojca i syna, a całe ich życie, które bez pomocy klientów może stracić sens. - Staramy się robić wszystko, aby ta usługa była zrobiona pięknie. Ja się cieszę, jak klient się cieszy. To dla nas najważniejsze – mówi pan Grzegorz.

Zakład szewski mieści się przy ul. Górczewskiej 95 na warszawskiej Woli. Pan Grzegorz zaprasza wszystkich, którzy chcą naprawić swoje obuwie, torebkę czy pasek.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
WP Finanse
KOMENTARZE
(260)
pol
3 lata temu
Niestety buty teraz są tanie i jest wiadomo że szewc nie będzie miał co naprawiać. Powinien zmieniać swoja branże, na taka jaka ludzie szukają, czyli trzeba się przebranżowić, niestety takie są realia życia w nowoczesnym kraju.
Progres
3 lata temu
Skoro naprawiają Panowie buty, robią również dla osób z kalectwem etc. zawsze można było pójść z duchem czasu i stanąć za zwyczajnym rozwojem swojego zakładu, czyli postaranie się odpowiednie zezwolenia i uprawnienia na wykonywanie obuwia ortopedycznego i innego specjalistycznego. Za tym idą kontrakty i umowy np. powiedzmy z lokalną poradnią /przychodnią ortopedyczną. Każdy musi się rozwijać i inwestować w wiedzę i poszerzanie możliwości dla własnej firmy. Podobnie jak w kilku poprzednich wypowiedziach jest olx. I inne możliwości reklamy. Każda firma/zakład, który nie inwestuje... Umiera... Ale życzę podniesienia się z pandemicznego dołka
takmamy
3 lata temu
We Francji przy głównych ulicach jest pełno rzemieślników, którzy mało co zarabiają, ale tam państwo mocno dopłaca do utrzymania rzemiosła jako dziedzictwa narodowego. A u nas przy głównych ulicach to tylko banki i ich filie. Nie ma już dbania o interes narodowy, dla włodarzy liczy się szybka kasa i to nawet kosztem krzywdy ludzkiej.
takto
3 lata temu
Takie czasy, że wszystko co nie podpada pod korporacje do zaorania w ten czy inny sposób. Nie są potrzebni niezależni ludzie. Jeszcze tylko likwidacja gotówki i jesteśmy jako ludzie ugotowani.
POtrzeba
3 lata temu
zmienić zawód, wziąć kredyt
...
Następna strona