Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

A może to tylko postSLD-owski wzrost gospodarczy

0
Podziel się:

Rządzące od 3 lat ugrupowania postkomunistyczne podkreślają występowanie wzrostu gospodarczego jako zasługi polityki gospodarczej, zapewne tej jedynie słusznej. Wzrost ten ma być początkiem długotrwałej tendencji, przynoszącej niebawem ogólny dobrobyt i szczęśliwość.

A może to tylko postSLD-owski wzrost gospodarczy

Część polityków i ekonomistów nie związana z SLD też skłonna jest upatrywać w występującym wzroście ujawnienia się tendencji wzrostowej, względnie trwałej, której jedynym zagrożeniem jest ewentualny kataklizm finansów publicznych i osłabienie pieniądza.

Dobrym przykładem takiego rozumowania jest próba zwalczenia inflacji importowanej podwyżką stóp procentowych. Tak jakby cena pieniądza w Polsce miała jakikolwiek wpływ na ceny ropy naftowej i innych surowców na rynkach międzynarodowych. Jakby polskie stopy procentowe miały wpływ na wynegocjowane regulacje wewnątrzunijne i ceny żywności w starej Unii. Podnoszą stopy procentowe za cenę przyduszenia gospodarki można ukryć procesy inflacyjne, ale nie zlikwidować przyczyn. Wrzód można leczyć, albo pudrować!

W takim jednostronnym pojmowaniu swej roli przez RPP jako strażnika waluty bez względu na kondycję gospodarki upatruję główne zagrożenie dla utrzymania się ujawnionej pozytywnej tendencji wzrostowej. Następne zagrożenie to zbliżająca się kampania wyborcza, która zawsze utrudnia, a w polskich warunkach, przy tak niskiej odpowiedzialności klasy politycznej za państwo i tak wielkiej za własne interesy, zupełnie uniemożliwia wyhamowanie roszczeń społecznych. Tym trudniej, iż poprawa wyników gospodarczych dostarcza „mięsa do kiełbas wyborczych”.

Dla stabilności długofalowego wzrostu gospodarczego największe zagrożenie upatruję w fakcie pomijanym przez dyskutantów o gospodarce, a mianowicie, że zjawisko wzrostu gospodarczego jest absolutnie nietożsame ze zjawiskiem rozwoju, a aktualnie nie odnotowujemy przecież zmian prorozwojowych, wręcz przeciwnie, odnotowujemy bardzo silne sygnały anty-rozwojowe, że wspomnę poziom wydatków na edukację, rozwój ilościowy szkolnictwa nominalnie kształcącego, lecz połączony ze znacznym spadkiem poziomu jego absolwentów i dramatyczną wprost zapaść wydatków na naukę. Najnowsze dane dotyczące zarówno produkcji towarów będących nośnikami nowych technologii, konkurencyjności polskich przedsiębiorstw, jak i konkurencyjności gospodarki jako całości są co najmniej smutne. Polska gospodarka AD 2003 jest mniej konkurencyjna nawet od gospodarki jordańskiej.

A jak w globalizującym się świecie można wyobrazić sobie wzrost gospodarczy bez rozwoju? Ten, kto się nie rozwija, to się cofa, a na jego produkcję i pracę zmniejsza się zapotrzebowanie.

_ Autor jest głównym analitykiem ds. rynków wschodnich East Stock Informationsdienste w Hamburgu oraz publicystą Financial Times, Neuer Züricher Zeitung, Rzeczpospolitej, CXO, CFO. _

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)