W trzydniowej ofensywie w Samarze wzięło udział około trzech tysięcy amerykańskich żołnierzy wspomaganych przez dwa tysiące żołnierzy z irackiej Gwardii Narodowej. Podczas działań użyto czołgów i artylerii. Pozycje rebeliantów zostały także kilkakrotnie zbombardowane przez amerykańskie lotnictwo. Według oficjalnych danych, podczas walk zginęło 125-ciu rebeliantów, a wielu zostało rannych. Z doniesień szpitali w Samarze wynika jednak, że ofiar jest o wiele więcej.
W Samarze panuje bardzo zła sytuacja. Mieszkańcy miasta odcięci są od wody i prądu. Podstawowe racje żywnościowe dostarcza wojsko. Irackie Ministerstwo Praw Człowieka zaapelowało o pomoc dla Samarry, w której, według resortu, panuje dramatyczna sytuacja humanitarna.
Po oświadczeniach amerykańskiego dowództwa pojawiły się spekulacje, które miasto będzie miejscem następnej, podobnej ofensywy. Iracki minister obrony zapowiedział już, że spokój w Iraku przywrócony będzie do końca tego miesiąca.