Śmigłowiec bojowy amerykańskich komandosów rozstrzaskał się podczas próby lądowania w Afganistanie. Przyczyną katastrofy - jak podkreślił Pentagon - była zła pogoda, a nie zestrzelenie. Pentagon po raz pierwszy przyznał się do utraty maszyny bojowej w Afganistanie od czasu rozpoczęcia 7 października operacji miliatarnej przeciw terrorystom z al Kaidy i chroniącym ich talibom. W wyniku katastrofy obrażenia odniosło czterech żołnierzy, ale ich życie nie jest zagrożone. Całą załogę maszyny zabrał do bazy inny helikopter. Następnie, samoloty bojowe marynarki wojennej F-14 Tomcats startujące z pokładu lotniskowca "Theodore Roosevelt" doszczętnie zniszczyły wrak roztrzaskananego śmigłowca. Władze amerykańskie nie ujawniły, w której części Afganistanu rozbił się śmigłowiec, ani konkretnie jakie czynniki atmosferyczne spowodowały katastrofę. Wcześniej jednak, przedstawiciel Pentagonu admirał John Stufflebeem wyznał reporterom, że loty helikopterów utrudnia szybko zamarzający deszcz.