Najgorszym scenariusz dla kondycji złotego jest koalicja Prawa i Sprawiedliwości (PiS) z Samoobroną, ale i tak gwarantem spokoju na rynkach finansowych jest osoba Zyty Gilowskiej, wicepremiera i ministra finansów, uważają ekonomiści.
Obecnie uczestnicy rynku rozważają trzy główne scenariusze: wcześniejsze wybory, koalicję PiS-u z Samoobroną i Polskim Stronnictwem Ludowym (PSL) lub też koalicję PiS i Platformy Obywatelskiej (PO).
„Reakcja rynku na utworzenie koalicji z mniejszymi partiami populistycznymi będzie negatywna i na tym właśnie mieliśmy korektę w ubiegłym tygodniu, a ten efekt może być pogłębiony, zwłaszcza, jeżeli odeszłaby z rządu Zyta Gilowska. Wtedy mielibyśmy naprawdę kryzysową sytuację na rynku” – powiedział Paweł Kowalski, ekonomista DZ Banku.
W poniedziałek rano Zyta Gilowska powiedziała, że nie wyobraża sobie koalicji z Samoobroną.
„Na razie Zyta Gilowska jest czynnikiem uspokajającym rynki finansowe, nawet w obliczu wejścia Samoobrony do rządu” – stwierdził Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku.
Zdaniem Wiśniewskiego, koalicja rządowa z udziałem Samoobrony jest mniej groźna teraz niż taki sam układ po wcześniejszych wyborach.
„Bo tak naprawdę koalicja zawarta teraz z partią Leppera jest o tyle mniej groźna, że w rządzie mamy wicepremiera Zytę Gilowską, po wyborach byłby nowy rząd i możliwe, że Gilowskiej by już w nim nie było” – uważa ekonomista.
„Dodatkowo po wyborach mogłoby się okazać, że PiS i Samoobrona mają większość konstytucyjną, czyli 2/3 posłów, i tu rynek mógłby się obawiać rewolucyjnych zmian w konstytucji” – dodał.
Mimo wszystko, zdaniem ekonomistów, scenariusz zakładający wcześniejsze wybory jest korzystniejszy dla polskiej waluty z powodu prawdopodobnego rozkładu sił po wyborach.
„Paradoksalnie może się okazać, że wybory mogłyby być korzystniejsze dla rynku, bowiem byłoby to lepsze niż rząd z Samoobroną. Rynek pozytywniej by odebrał rząd utworzony przy większym zapleczu ze strony PiS-u, bo na to wskazują sondaże” – uważa Kowalski.
Tak samo twierdzi Wiśniewski, podkreślając, że polityka rządu Marcinkiewicza czy nowego rządu, ale utworzonego przez PiS nie zmieni się diametralnie.
„Niezależnie od tego, który z tych scenariuszy się zrealizuje, to Prawo i Sprawiedliwość jest zawsze liderem tych scenariuszy i to on rozdaje karty” – stwierdził.
Ekonomiści podkreślają jednak, że w krótkim terminie głównym czynnikiem stabilizującym rynki jest Gilowska.
„Negatywna reakcja na wejście Samoobrony do rządu powinna być mniejsza, niż w przypadku odejścia Gilowskiej z rządu, która obecnie jest osobą odpowiedzialną za gospodarkę, a rynków finansowych reszta spraw już tak nie interesuje” – uważa Wiśniewski.
Tym właśnie tłumaczą obecny sytuację na rynku walutowym – w miarę stabilny kurs złotego.
„Jak na razie, złoty się spisuje dobrze, sentyment dla złotego jest silny i rynek wierzy w korzystne rozwiązania” – powiedział Kowalski.
Jeżeli dojdzie do skutku koalicja z Samoobroną, złoty się osłabi.
„Ewentualne sformowanie koalicji do 24 stycznia z Samoobroną i PSL oznaczałoby osłabienie, w pierwszym ruchu do 3,86-3,87 do euro, a potem do 3,18-3,20 do dolara” – uważa Kowalski.
„Ale to zależy od tego, czy Gilowska zostanie w rządzie i czy Ministerstwo Finansów rzeczywiście zredukuje swoje operacje na rynku walutowym, bo takie operacje, czy zapowiedzi takich operacji, umacniają złotego” – zastrzega ekonomista.
Gdyby jednak doszło do koalicji z PO, złoty gwałtownie by się wzmocnił.
„W takim wypadku mogłoby dojść do gwałtownej pozytywnej reakcji, bo rynek już na to stracił nadzieję. W ciągu kilku dni moglibyśmy osiągnąć poziomy poniżej 3,76 do euro i 3,11 do dolara” – powiedział ekonomista DZ Banku.
W poniedziałek przed godz. 14:00 za euro płacono 3,81 zł, natomiast dolar był warty 3,14 zł.