Autor nieudanego zamachu na prezydenta Chiraca w czasie niedzielnej defilady wojskowej został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym. Biegli orzekną czy będzie on mógł stanąć przed sądem.
Zamachowiec po przesłuchaniu przez policję został umiaszczony na oddziale psychiatrycznym przy prefekturze, biegli jednak po przeprowadzeniu badań psychologicznych i psychiatrycznych oświadczyli, że młody mężczyzna jest niebezpieczny i dla siebie samego i dla otoczenia. Stąd decyzja prefekta o umieszczeniu zamachowcy w klinice psychiatrycznej na oddziale zamkniętym jednego z podparyskich szpitali.
Jeśli stanie przed sądem, grozi mu kara dożywocia. Biegli mogą jednak orzec, że był on niepoczytalny w chwili, gdy strzelał do prezydenta Chiraca. Policja stwierdziła, że działał sam, ale stara się ustalić, czy nikt nie wpłynął na jego decyzję. Dlatego dochodzenie koncentruje się także na kręgach nacjonalistycznych skrajnej prawicy, z którą związany był zamachowiec - w ubiegłym roku kandydujący z jej listy w wyborach miejskich w 18-ej dzielnicy Paryża.
Próba zamachu wywołała polemiki na temat bezpieczeństwa polityków nie wyłączając najważniejszej osoby w państwie, bo rola policji - w tym wypadku - ograniczyła się do założenia kajdanek na ręce przestępcy obezwładniownego przez szarego człowieka ulicy, który zapobiegł tragedii.
