Na dwa tygodnie przed zakończeniem kadencji na stanowisku szefa NBP, Leszek Balcerowicz powiedział w wywiadzie dla "Dziennika", że jego następca powinien kontynuować jego kurs polityki pieniężnej.
Według Balcerowicza Polacy muszą zrozumieć, że rosnące wydatki państwa oznaczają w istocie wyższe podatki albo większy dług publiczny. Odchodzący prezes banku centralnego powiedział, że to, co się dzieje obecnie w Polsce, odbiera jako zachwianie osiągniętych wcześniej standardów. Przypomniał, że przez ponad pięć lat był szefem resortu finansów i w 1989 roku wprowadził konkursy na stanowiska kierownicze w aparacie skarbowym. Zauważył, że wszyscy jego następcy - łącznie z SLD - respektowali to. Po ostatnich wyborach parlamentarnych zerwano z tą tradycją, zmieniono prawie wszystkich szefów izb skarbowych i nominowano nowe osoby.
Leszek Balcerowicz przyznał, że wobec końca kadencji w NBP dostaje wiele propozycji z zagranicy. Zapowiedział, że przyjmie niektóre z nich, ale zaznaczył, że będzie się starał większość czasu spędzać w Polsce. Nie ma jednak zamiaru wracać do polityki partyjnej - czytamy w "Dzienniku".
