Powodem zamieszek jest śmierć 27-letniego nauczyciela Koranu Mohameda Aschraka.
Zastrzelił go 66-letni Belg. Kiedy Mohamed przyszedł odwiedzić ojca, w drzwiach obok pojawił się sąsiad z rewolwerem i zaczął strzelać.
Policja aresztowała Belga. Szybko ogłoszono, że jest chory umysłowo. Arabska ludność dzielnicy uznała jednak, że była to zbrodnia rasistowska, a próby zatuszowania jej prawdziwego podłoża dowodzą, do jakiego stopnia zakłamana jest belgijska demokracja. Na ulice Borgerhout wyszli młodzi Marokańczycy, naprzeciwko ruszyła policja i zaczęły się uliczne walki.
W Belgii nie ma miesiąca, by nie dochodziło do incydentów z udziałem młodzieży arabskiej, a wsród Belgów coraz częściej można spotkać się z komentarzami o wyraźnie rasistowskim zabarwieniu.
Z dzielnic, które w Brukseli czy Antwerpii zasiedlają Arabowie, Belgowie się wyprowadzają i tak powstają arabskie ghetta. O integracji nie ma mowy. Dla wielu Belgów Arabowie - których jest tutaj około 300 tysięcy - to bomba zegarowa, grożąca poważnym kryzysem politycznym i społecznym.