Poprawa na rynku pracy a właściwie brak dalszego pogarszania się sytuacji zaskoczył analityków, którzy spodziewali się wzrostu bezrobocia o 0,2% do poziomu 4,7%. Fakt ten może potwierdzać opinie wielu obserwatorów rynku, że amerykańska gospodarka najgorsze ma już za sobą i postępująca recesja zatrzymała się.
Kolejnym argumentem za trafnością tego stwierdzenia ma być determinacja i zapał z jakim administracja rządowa w USA - w tym FED - zażarcie walczyła o nie dopuszczenie do wystąpienia głębokiego kryzysu gospodarczego. Co najważniejsze proces ten trwa w dalszym ciągu, o czym świadczą wypowiedzi Alana Greenspana, że reanimacja amerykańskiej gospodarki jest dla niego najważniejszym celem. Takie słowa szefa FED powodują, że w najbliższym czasie może dojść w USA do kolejnej - już 7-ej tym razem - obniżki stóp procentowych. Niemal pewni są już tego faktu analitycy oraz inwestorzy.
Ta wiara może jednak zostać zachwiana jeśli okaże się, że najważniejsze wskaźniki makroekonomiczne (PKB, inflacja) ulegną poprawie. Pojawią się wtedy bowiem refleksje, iż dalsze wspierania amerykańskiej gospodarki jest już nie potrzebne, skoro zaczyna sobie ona radzić sama - mimo że jak wiadomo (a może to tylko w Polsce - choć i tu nie zawsze jest to oczywiste) jedna jaskółka wiosny nie czyni.
Zanim więc ktokolwiek wpadnie w stan lekkiej euforii należy przypomnieć, że najbardziej oddaje stan gospodarki sytuacja przedsiębiorstw odzwierciedlająca się w wynikach finansowych, a te poza jednostkowymi przypadkami zupełnie nie potwierdzają poprawy w gospodarce. Również komentarze dotyczące perspektyw wyników na przyszłość zbyt często zawierają sformułowanie 'nie spodziewamy się poprawy sytuacji naszej firmy w najbliższej przyszłości' (to i tak jeden z bardziej optymistycznych wariantów takich wypowiedzi).
Wobec tego poprawę sytuacji gospodarczej w USA będzie można stwierdzić dopiero po informacjach płynących z firm, ale zdecydowanie o bardziej pozytywnym brzmieniu niż to ma miejsce obecnie.