Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Gorąca atmosfera w Biedronce. Pracowników terroryzują pijani klienci

210
Podziel się:

Trwa spór pracowników Biedronki z zarządem, zainicjowany przez „Solidarność” zrzeszoną w Jeronimo Martins Polska. Związkowcy domagają się m.in. skrócenia godzin pracy w soboty oraz większej liczby pracowników. Grożą strajkiem. Realnie jednak daleko do niego.

Strajk generalny w Biedronce? Jeszcze daleka droga
Strajk generalny w Biedronce? Jeszcze daleka droga (Jeronimo Martins)

Trwa spór pracowników Biedronki z zarządem, zainicjowany przez „Solidarność” zrzeszoną w Jeronimo Martins Polska. Związkowcy domagają się m.in. skrócenia godzin pracy w soboty oraz większej liczby pracowników. Grożą strajkiem. Realnie jednak daleko do niego.

Czego żądają związkowcy? Chcą przede wszystkim skrócenia czasu pracy w soboty. Ten został wydłużony po wejściu w życie ustawy zakazującej handlu w niedziele. W soboty Biedronki są otwarte do 22:00, a niektóre nawet do 23:00. Związkowcy domagają się także zwiększenia zatrudnienia w sklepach. Do tego wśród żądań przewija się wprowadzenie regulaminu wynagrodzenia, nowego regulaminu pracy oraz zmiany systemu premiowego.

Spisane żądania trafiły na biurka zarządu Jeronimo Martins Polska. Przedstawiciele spółki mają czas do 15 września na zapoznanie się z pismem i ustosunkowanie się do niego. Związkowcy grożą strajkiem generalnym, spółka chce dialogu.

Przewodniczący „Solidarności” w Biedronce Piotr Adamczak twierdzi, że w soboty po 22:00 mało kto robi zakupy, a pracownicy muszą użerać się z pijanymi i często agresywnymi klientami.

- O tej porze naprawdę mało kto robi zakupy i utarg jest niewielki. Zdarzają się za to agresywni klienci pod wpływem alkoholu czy innych używek. W ostatnich miesiącach wiele razy otrzymywaliśmy od pracowników z całego kraju informacje, że do sklepów musiała być wzywana policja – mówi na łamach Tygodnika Solidarność Adamczak. I jak dodaje, Biedronka wydłużyła godziny pracy do późnych godzin nocnych, ale nie zapewniła sklepom i pracownikom właściwej ochrony.

Związkowcy podkreślają też, że wraz z zamknięciem sklepu pracownik nie idzie do domu. - Trzeba jeszcze uporządkować sklep, podliczyć kasy i wykonać wiele innych czynności. W efekcie pracownicy wychodzą ok. północy – podkreśla szef „Solidarności” w Biedronce.

Do tego związkowcy domagają się zwiększenia liczby pracowników. Ich zdaniem, są obarczani ponad możliwości, a rąk do pracy brak. Oprócz regulaminu wynagrodzeń oraz nowego regulaminu pracy, domagają się też zmiany systemu premiowego. Jak twierdzą, ten obecny jest niesprawiedliwy.

- Wydłużenie godzin otwarcia sklepów nie skutkowało wydłużeniem indywidualnego czasu pracy pracowników, ten się nie zmienił - mówi money.pl Arkadiusz Mierzwa, szef działu komunikacji korporacyjnej w JMP. Jak dodaje, na koniec pierwszego półrocza br. w firmie zatrudnionych było ok. 66 tys. osób, o niemal 5 tys. więcej niż przed rokiem.

- Informujemy również, że wszystkie nasze sklepy są objęte systemem ochrony stałej lub mobilnej - podkreśla Mierzwa.

Z żądaniami związkowców zapoznają się właśnie władze spółki. Jak dowiedzieliśmy się u ich przedstawicieli, zapisy dotyczą wielu obszarów, dlatego zarząd chce się z nimi wnikliwie zapoznać. Są zwolennikami dialogu. Konkrety mamy poznać w przyszłym tygodniu.

Zobacz także: Zobacz też: Sytuacja w Biedronce może wpłynąć na ograniczenie zakazu handlu

**Droga do strajku generalnego**

Od sporu zbiorowego jeszcze daleko do strajku generalnego. Najpierw trzeba wyczerpać wszystkie możliwe kroki. A i z wprowadzeniem tego ostatecznego rozwiązania musi się zgodzić ponad połowa związkowców, co oficjalnie trzeba zaprotokołować.

System rozwiązywania sporów zbiorowych reguluje ustawa. Nie można pominąć żadnego z kroków. Dotyczy to zarówno pracodawcy, jak i związkowców.

Na początek tak zwane rokowania. Tu obowiązek leży po stronie pracodawcy. Ma 14 dni na ustosunkowanie się do żądań związkowców. Ustawa wymaga, by przedstawiciele spółki, w której dochodzi do sporu zbiorowego, zrobili wszystko, by spór zakończyć porozumieniem. Pracodawca o sporze musi też poinformować właściwego inspektora pracy.

Jeśli mimo rozmów nie dochodzi do porozumienia, a związek zawodowy podtrzymuje żądania, wtedy spisywany jest protokół rozbieżności. Zaznacza się tam stanowiska obu stron.

Po rokowaniach czas na mediacje. Mediator musi być bezstronny, jest wyznaczany przez ministerstwo pracy. Nie ma żadnych uprawnień decyzyjnych, ma jedynie pomagać w prowadzeniu sporu między pracodawcą a związkowcami.

Jeśli i w drodze mediacji osiągnięcie porozumienia jest niemożliwe, wtedy w grę wchodzi albo strajk, albo arbitraż społeczny. Związek zawodowy może dobrowolnie podjąć tę alternatywę do strajku. Wtedy rozwiązanie sporu poddaje się pod arbitraż społeczny.

W rozmowie z money.pl Piotr Adamczak nie chce na razie zdradzać planów „Solidarności” przy Biedronce. Usłyszeliśmy, że związkowcy czekają na odpowiedź od zarządu spółki. Po 15 września będą decydować, czy wszcząć strajk generalny.

W należącej do Jeronimo Martins Polska sieci Biedronka, w blisko 3 tys. sklepów, pracuje ok. 65 tys. pracowników.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

rynek pracy
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(210)
Mag
6 lat temu
A co z centrami dystrybucji!?
dave
6 lat temu
zmienic ochrone
Johana
6 lat temu
Moje zdanie jest takie nie chcesz pracować w Biedronce to się zwolnij ja tam pracowalam przez 3 lata doszłam do wniosku że nie warto o odeszła każdy ma prawo wyboru . A nie kobiety pracują i narzekaj że im zle jak by było ci źle to byś odeszła . A każda firma musi zarabiać takie myślenie jest w Polsce
Konsument
6 lat temu
Jestem ZA!
Siwy
6 lat temu
W Niemczech jest np. REWE do 23:00 i nikt tam nie robi z tego problemu..Fakt tam się inaczej traktuje pracowników jak w Polsce..
...
Następna strona