Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bruksela zmienia zdanie w sprawie energetyki i węgla. Są nowe propozycje

0
Podziel się:

- Będzie bardziej sprawiedliwe. Nie wszystkie ustalenia październikowego szczytu klimatycznego zostały utrzymane - informują dyplomaci.

Bruksela zmienia zdanie w sprawie energetyki i węgla. Są nowe propozycje
(why 137 / Flickr (CC BY 2.0))

Komisja Europejska przedstawi w środę nowe propozycje ws. reformy unijnego systemu pozwoleń na emisję CO2. Nie wszystkie ustalenia październikowego szczytu klimatycznego zostały w nich utrzymane - powiedzieli dyplomaci w Brukseli.

EU ETS, czyli Europejski System Handlu Emisjami, jest jednym z głównych instrumentów unijnej polityki klimatyczno-energetycznej. To m.in. o jego kształt toczył się bój na popaździernikowej Radzie Europejskiej. Polska zgodziła się wówczas po wielogodzinnych negocjacjach na unijny cel redukcji CO2 o 40 proc. do 2030 r. w porównaniu z 1990 rokiem. W zamian we wnioskach ze szczytu przyrzeczono Polsce wiele ustępstw i rekompensat, dzięki którym nasz kraj nie będzie tak mocno obciążony ambitną polityką klimatyczną, jaką prowadzi UE.

W Brukseli od miesięcy toczyły się nieoficjalne negocjacje ws. tego, jak przełożone zostaną ustalenia szczytu na język prawniczy. W środę KE przedstawi pakiet regulacji, które to pokażą. Z projektu zmian w dyrektywie ws. Systemu Handlu Emisjami, do którego dotarła PAP, wynika, że zdecydowana większość wniosków ze szczytu, o które walczyła premier Ewa Kopacz ma być wprowadzona do unijnego prawa.

KE przewidziała m.in. utrzymanie darmowych uprawień do emisji dla energetyki w biedniejszych państwach UE, na czym szczególnie zależało Polsce. Dzięki temu m.in. elektrownie będą inwestować w modernizacje środki, które byłyby wydane na pozwolenia.

W propozycji zapisano jednak, że tylko duże projekty, których wartość przekracza 10 mln euro, będą wspierane z tych środków. Polska - jak powiedzieli PAP polscy dyplomaci - chciałaby, aby próg ten został obniżony, i to praktycznie do zera.

Ostrzejszy bój może się jednak toczyć o darmowe pozwolenia na emisję dla przedsiębiorstw uznanych za narażone na znaczące ryzyko "ucieczki emisji". Chodzi o firmy, które mogłyby się przenieść poza UE w wyniku obciążeń unijnej polityki klimatycznej.

Unijny dyplomata powiedział, że w tej sprawie powstaje szersza koalicja państw, które chcą "bardziej sprawiedliwej i dopasowanej do rzeczywistości alokacji tych pozwoleń".

Sektory i podsektory gospodarki, które UE uznała za narażone na znaczące ryzyko "ucieczki emisji", są opisane na specjalnej liście, która odnawiana jest co pięć lat. Problem polega na tym, że niektóre przedsiębiorstwa, których produkcja obniżyła się np. w wyniku kryzysu, obniżyły emisję i teraz zarabiają na sprzedaży uprawnień, które dostały za darmo. Z kolei innym firmom, których produkcja wzrosła, brakuje tych zezwoleń.

Dla Polski system, który przewidywałby częstsze sprawdzanie (np. co dwa lata), ile potrzeba darmowych uprawnień, byłby korzystniejszy, bo mamy duży przemysł, a naszej gospodarki nie dotknęła recesja.

- Obecny system jest korzystny dla tych, którzy nie produkują. Wspieranie ich (darmowymi pozwoleniami) nie ma sensu - powiedział dyplomata.

Co z funduszem na modernizację energetyki?

Kolejną kwestią jest specjalny fundusz modernizacyjny, który również został uzgodniony na jesiennym szczycie klimatycznym. KE w swojej nowelizacji dyrektywy proponuje - tak jak uzgodnili przywódcy - by mogły z niego korzystać biedniejsze państwa unijne. KE wyliczyła, że 43 proc. środków z niego zostanie przyznanych Polsce, co przełoży się na miliardy złotych na inwestycje w modernizację energetyki.

Polscy dyplomaci wskazują jednak, że Komisja proponuje inne, niż zakładano we wnioskach ze szczytu, zarządzanie tym funduszem. Dokument z październikowej Rady Europejskiej mówi o tym, że będą nim zarządzać beneficjenci (czyli państwa UE, które z niego skorzystają), a przy wyborze projektów rolę będzie odgrywał Europejski Bank Inwestycyjny.

Z projektu nowelizacji dyrektywy o ETS wynika jednak, że fundusz będzie zarządzany przez "radę inwestycyjną" i "komitet zarządzający", które będą się składały z przedstawicieli państw UE, KE oraz EBI.

- Tworzymy molocha i każdy, kto będzie aplikował o wsparcie dla swojego projektu będzie musiał przejść bardzo długą procedurę - wskazał dyplomata.

Polska obawia się, że zarządzanie funduszem przez KE i EBI sprawi, że nie wszystkie projekty, jakie chcielibyśmy realizować, będą mogły otrzymać wsparcie. Na czarnej liście mogą się znaleźć np. inwestycje, które byłyby w jakikolwiek sposób związane z wykorzystaniem węgla jako surowca energetycznego.

Nowy kształt Europejskiego Systemu Handlu Emisjami będzie obowiązywał po 2020 r. Po środowej prezentacji projektu przepisów zaczną się w jego sprawie długie negocjacje między KE, PE i państwami członkowskimi.

Parlament Europejski swoje

Parlament Europejski (PE) przyjął niedawno reformę systemu handlu emisjami (EU ETS) polegającą na wprowadzeniu w 2019 roku tzw. rezerwy stabilizacyjnej (market stability reserve - MSR). Celem tych zmian w EU ETS jest podniesienie cen uprawnień do emisji CO2.

Dzięki nowym przepisom powstaje system, w którym część uprawnień do handlu emisjami gazów cieplarnianych będzie automatycznie ściągana z rynku i umieszczana w rezerwie, w momencie, kiedy ich nadwyżka przekroczy określony pułap.

- Jeśli liczba jednostek w obiegu przekroczy 833 mln w danym roku, to od września roku następnego, przez okres kolejnych 12 miesięcy, z aukcji (rynek pierwotny) będzie wycofywane 1 proc. nadpodaży miesięcznie. Najmniejsza ilość wycofanych uprawnień w ciągu roku wyniesie zatem 100 mln (12 proc. x 834 mln). Jeśli wielkość nadpodaży spadnie poniżej 400 mln w danym roku, to 100 mln EUA z rezerwy zostanie, w okresie od września do sierpnia następnego roku, przeznaczona do sprzedaży na rynku pierwotnym, czyli na aukcjach - wyjaśnia Krzysztof Mazurski, makler papierów wartościowych, Dom Maklerski Consus.

PE poinformował, że nadwyżka uprawnień do emisji CO2 na rynku, która narastała od 2009 roku, wynosi obecnie ponad 2 miliardy. PE informuje także, że zgodnie z przyjętymi rozwiązaniami, pozwolenia na emisję wycofane z rynku w ramach tzw. backloadingu (900 mln pozwoleń zostało wycofanych, do, co najmniej, 2019 roku) zostaną umieszczone w MSR. Ponadto , wskazuje PE, pozwolenia, które nie zostaną wykorzystane do zakończenia bieżącego okresu handlowego (do 2020 roku) również powinny zostać umieszczone w rezerwie, zgodnie ze zmianami w dyrektywie ETS (handel uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych), które mają zostać przedstawione przez Komisję Europejską jeszcze w tym roku.

- Rezerwa stabilności rynkowej (MSR), jest efektywnym, sterowanym rynkowo narzędziem, które ustabilizuje system pozwoleń na handel emisjami i uratuje centralny filar europejskiej polityki zrównoważonego rozwoju i polityki klimatycznej. System MSR jest konieczny, dla zapewnienie, że ceny CO2 będą pobudzać innowacyjność w dziedzinie efektywności energetycznej. Reforma ta stawia UE na właściwej drodze do zredukowania emisji CO2 o 40 proc. do 2030 roku - powiedział europoseł Ivo Belet, odpowiedzialny za prace PE nad nowymi przepisami.

Rozwiązania dotyczące wprowadzenia MSR wynegocjowane wcześniej z Radą UE zostały przyjęte przez PE 495 głosami za, przy 158 głosach przeciw i 49 wstrzymujących się od głosu. Zanim przedmiotowe przepisy wejdą w życie muszą jeszcze zostać oficjalnie przyjęte przez Radę Unii Europejskiej, co ma nastąpić we wrześniu br.

- Dla zużywających dużo energii gałęzi gospodarki, takich jak przemysł stalowy, chemiczny czy wyrób szkła, osiągnięcie niższych emisji wymagać będzie sporych inwestycji, musimy zapewnić, że przedsiębiorstwa te otrzymają dostateczne gwarancje, które powstrzymają je przed przeniesieniem się poza granice UE, do krajów o mniej restrykcyjnej polityce klimatycznej - dodał Ivo Belet.

Zobacz także: Polskie firmy już teraz przepłacają za prąd 10-15 proc.:
energetyka
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)