W komentarzach po zakończonym wczoraj pod Londynem szczycie z udziałem 14-tu centrowolewicowych przywódców, brytyjska prasa podkreśla, że jego uczestnicy odmówili podpisania się pod wspólną deklaracją, która popierałaby zasadę interwencji zbrojnej w imię obalenia brutalnych reżimów.
Wstępny projekt tekstu owej deklaracji przedstawił w czasie weekendu rząd Kanady. Zdecydowanie poparła go Wielka Brytania. Natomiast wśród krajów, które przeciwstawiły się użyciu sformułowań zbyt jednoznacznie sugerujących aprobatę i usprawiedliwienie dla wojny w Iraku, znalazły się między innymi Niemcy, Argentyna i Chile.
Ku rozczarowaniu premiera Tony'ego Blaira, wczorajszy komunikat końcowy - pisze dziennik "The Times" - został więc znacznie złagodzony. Usunięto z niego najbardziej kontrowersyjne zdanie, które brzmiało: "Kiedy społeczeństwo danego kraju cierpi z powodu wojny wewnętrznej, buntu przeciwko władzy i represjom (...) , zasada o nieinterwencji ustępuje międzynarodowej odpowiedzialności na rzecz ochrony tego społeczeństwa".
Dziennik "Independent" dodaje, że zdaniem wielu uczestników szczytu, tak sformułowana deklaracja byłaby nie tylko usprawiedliwieniem niedawnej operacji zbrojnej w Iraku. Zdaniem gazety, dawałaby również zachodnim mocarstwom wolną rękę do interweniowania w konflikty na całym świecie.