Amerykański prezydent nazwał irackiego przywódcę bezwzględnym i bezczelnym człowiekiem, który ani przez chwilę nie myślał o wypełnieniu jakichkolwiek zobowiązań i nigdy nie myślał o swoim narodzie. Husajn i jego broń, której mogą użyć terroryści jest zagrożeniem dla wolnych ludzi - mówił amerykański prezydent. Dodał, że w obliczu tego realnego zagrożenia jego obowiązkiem jest ochrona narodu amerykańskiego.
"Saddam Husaj nie rozbroił się mimo rezolucji ONZ i zagrożenia ponad 200 tysięcy żołnierzy amerykańskich u jego granic" - mówił George Bush. Amerykański prezydent argumentował, że w tej sytuacji celem powinno być jak najszybsze - to jest siłowe - rozbrojenie Iraku. Bush przestrzegł, że nieużycie siły stwarza ogromne i nie do zaakceptowania ryzyko dla wolnych narodów. Zdaniem amerykańskiego prezydenta dyplomatyczne wysiłki pokojowego rozwiązania kryzysu irackiego wyczerpały się. Wyjaśnił, że sam odbył setki rozmów z przywódcami wielu państw w sprawie Iraku i obecnie Stany Zjednoczone znajdują się w finalnym etapie dyplomacji. Bush zapowiedział, że do rozwiązania problemu Iraku w ONZ pozostały już tylko dni.
George Bush zapowiedział, że Stany Zjednoczone będą wzywać do głosowania w Radzie Bezpieczeństwa nad drugą rezolucją iracką - uprawniającą użycie siły - niezależnie od tego, czy będzie istnieć szansa odniesienia sukcesu. Amerykański prezydent powiedział, że nadszedł czas, aby członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ "pokazali swoje karty" i stanowisko wobec Husajna.
Prezydent Bush zapowiedział, że inspektorzy rozbrojeniowi oraz zagraniczni pracownicy w Iraku będą mieli czas na opuszczenie tego kraju przed amerykańską interwencją zbrojną w tym kraju.
Irakijczykom obiecał zaś, że w razie wojny, po obaleniu reżimu Husajna, Stany Zjednoczone udzielą narodowi irackiemu pełnej pomocy medycznej i żywnościowej. Amerykański prezydent powiedział, że rozwiązaniem byłoby też opuszczenie Iraku przez Husajna, pod warunkiem, że kraj ten rozbroiłby się po jego wyjeździe.