Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Co przyniesie rok 2002 w polskiej gospodarce ?

0
Podziel się:

Zbliża się koniec 2001 roku. W związku z tym - jak co roku - wszyscy zastanawiamy się co nowego przyniesie nam następny - 2002 - rok w życiu prywatnym, w pracy jak również w życiu kraju. Również nasz ekspert - Rafał Wójcikowski, w swoim cotygodniowym artykule, przedstawia swój scenariusz dla polskiej gospodarki na zbliżający się 2002 rok.

Święta, święta ... i po świętach. Co prawda w sensie konsumpcji były to tylko 80% święta, ale pomimo trochę mniejszego niż zazwyczaj karpia i nieco niższej niż do tej pory choinki społeczeństwo na chwilę zapomniało o nadchodzącej niczym opady śniegu recesji. Niebawem powitamy Nowy Rok i czekają nas refleksje na temat tego co ten nowy rok przyniesie.

Spróbujmy zastanowić się więc nad naszą najbliższą przyszłoroczną przyszłością. Może na początek trochę optymistycznych przepowiedni. Z pewnością będzie to rok naszego najbliższego obcowania w historii z Unią Europejską. Póki co mamy już „wynegocjowanych” ok. 20 rozdziałów na temat naszego członkostwa. Wszystkich jest bodajże 29, a my już tylko o 2-4 rozdziały jesteśmy w tyle za czołówką. Sądząc po ostatnim przyśpieszeniu oraz coraz bardziej miękkich nogach naszych negocjatorów zdołamy uporać się w nadchodzącym roku z tymi ostatnimi. Dlaczego ostatnio tak ochoczo negocjujemy i czy ma to związek z kondycją naszych finansów publicznych – to już zupełnie inna kwestia.

W nowy rok wejdziemy też z rekordowo niską inflacją oraz rekordowo mocną rodzimą walutą. Ta pierwsza nie przekroczy na początku 2002 roku 3,5% - jeśli chodzi o wskaźnik konsumencki oraz –0,5% jeśli chodzi o wskaźnik przemysłowy. Jeśli dodamy do tego wiszącą w powietrzu niską prognozę cen surowców energetycznych oraz dalsze umacnianie się złotego, to rok 2002 może okazać się całkiem tani jeśli chodzi o zakupy. Zupełnie inną sprawą jest natomiast, czy my na te niskie ceny odpowiemy zwiększonym popytem. Prawdopodobnie nie i niestety po raz kolejny sprawdza się stara prawda. iż proste reguły ekonomiczne działają tylko pod słynnym zastrzeżeniem „ceteris paribus” (łac., w tych samych, nie zmienionych warunkach, okolicznościach.

Albowiem rok 2002 będzie to dziwny rok - jeśli porównamy go z innymi latami okresu transformacji. Zapewne dużym szokiem może być dla nas poziom bezrobocia – liczba osób zarejestrowanych przekroczy prawdopodobnie pod koniec roku 3,5 mln osób i być może będzie większa o liczby zarejestrowanych Niemców. Spowoduje to w oczywisty sposób dalszą pauperyzację określonej warstwy społeczeństwa. Prawdopodobnie klasa społeczna ludzi biedy wzrośnie do ok. 30%, przy czym system opieki społecznej będzie nadal usiłował zagwarantować im minimalną egzystencję, chociaż zupełnie go na to nie stać. Oczywiście spowoduje to coraz większą masę gospodarstw domowych generujących w tylko popyt autonomiczny. Musi to spowodować dalszy spadek popytu wewnętrznego i coraz mniejszy wzrost gospodarczy. Być może w pierwszym półroczu będzie ona nawet ujemny, a w drugim zamiast ożywienia ujrzymy zaledwie stabilizację. Ale taki scenariusz będzie jeszcze w miarę pozytywny – bo nie zakłada on możliwości gwałtownej dewaluacji złotego. Jeśli popyt
wewnętrzny ulegnie dalszemu załamaniu, zaś w wyniku recesji światowej pogorszy się krucha równowaga na rynku walutowym utrzymywana poprzez wysokie stopy procentowe, wówczas budżet 2002 będzie nie do wykonania, zaś nastroje społeczne tak negatywne iż wariant z kryzysem walutowym stanie się całkiem realny.

Pamiętajmy, że skończymy 2002 rok z długiem publicznym rzędu 350 mld zł. – co daje z grubsza 10 tys. zł. na obywatela. Dług ten w przyszłym roku jeszcze tak nie odczujemy, ale zdajmy sobie sprawę, że same odsetki (wysokie stopy procentowe w Polsce) powodują, że same odsetki na per capita to ok. 1 tys. zł. rocznie. Czyli że prawie 1 tys. zł. rocznie każdy statystyczny obywatel płaci w formie podatków dla ... naszych wierzycieli.

Jeśli chodzi o deficyt obrotów bieżących – to może on znacznie pogorszyć się w przyszłym roku z uwagi na możliwe załamania handlu przygranicznego. Nie sądzę, aby UE pozwoliła nam na tak gigantyczną szarą strefę i tak gigantyczny przemyt. Będziemy musieli na tym polu się wykazać, a to oznacza nie 550 mln USD wpływów, ale zaledwie 100 – 150 mln USD. I to pod warunkiem, że nie spadnie zbyt nisko cena ropy naftowej na świecie (Rosjanie). Poza tym wzrastające bezrobocie w UE spowoduje znacznie ostrzejszą procedurę w stosunku do naszych czarnych robotników, a to przecież też są w bilansie obrotów bieżących „obroty niesklasyfikowane”.

W 2002 roku po raz pierwszy prawdopodobnie cztery największe fundusze OFE na szerszą skalę zainwestują swoje aktywa za granicą. Będzie to ok. 1-2 mld zł. i będzie to znaczący strumień po raz pierwszy działający na rzecz osłabienia polskiej waluty. Do tej pory występował na naszym rynku tylko dopływ kapitału z tytułu inwestycji. W dalszych latach wypływ ten może sięgnąć nawet 2-3 mld zł. rocznie, czyli wg obecnego kursu 500-700 mln USD. Czy Marek Belka może się wówczas podać do dymisji – oczywiście nie. Za to możemy spodziewać się na jesieni zaskakującej decyzji o wprowadzeniu na czas destabilizacji ... podatku importowego. Jednak będzie to ostateczność mogąca oznaczać przegraną lewicy w kolejnych wyborach. Jednak same zmiany w podatkach w 2002 roku na pewno nastąpią. Będą one miały przede wszystkim charakter spiętrzający. Coraz więcej dla klasy średniej, coraz mniej dla biednych. Być może nieuchronna będzie nowa stawka VAT w wysokości 25%.

Podsumowując 2002 rok będzie najtrudniejszym rokiem dla naszej gospodarki, jeśli nie zmienimy kierunku na tej drodze, to znajdziemy się w ślepym zaułku, w którym były już parę lat temu Czechy i Węgry. Wówczas jednak koszty zawrócenia będą znaczne, ale miejmy nadzieję że za wszystko zapłacą podatnicy UE. I tym optymistycznym akcentem kończąc moje wnioski życzę naszej gospodarce stabilizacji w przyszłym roku !

gospodarka
wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)