Czescy biskupi poparli jednogłośnie członkostwo swojego kraju w Unii Europejskiej. Unijne referedum w Czechach odbędzie się w najblizszy piatek i w sobotę.
Podzieleni pozostają jednak czescy politycy. W prasie oraz w internecie prezentują często skrajne opinie.
Największą uwagę przyciągnął prezydent Vaclav Klaus , który kampanię na rzecz przystąpienia Czech do Unii Europejskiej określił jako "głupią i prowokacyjną". W ocenie mediów prezydent apelując do Czechów o udział w referendum zajął dwuznaczne stanowisko. Przez większość tutejszych i zagranicznych komentatorów Vaclav Klaus uważany jest za eurosceptyka, sam o sobie twierdzi, że jest eurorealistą. Dziennik DNES odważył się nawet na stwierdzenie , że "Klaus w każdych okolicznościach chce być prymusem. Chce być widoczny i pouczać innych".
Również opozycyjna, konserwatywna Obywatelska Partia Demokratyczna, której prezydent jest honorowym przewodniczącym prezentuje rozbieżne opinie na temat udziału w referendum europejskim.
Zgodnie z ordynacją w referendum europejskim w Czechach nie obowiązuje 50 procentowy próg frekwencji. O przystąpieniu do unii zadecyduje zwykła większość biorących udział w głosowaniu. Jeśli okaże się , że wynik głosowania będzie negatywny - następne referendum akcesyjne może się odbyć dopiero za 3 lata. Jednak według sondaży od 75 do 80 procent Czechów, którzy mają zamiar wziąć udział w referendum, poprze wejście Czech do Unii Europejskiej.