Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Czy teraz będzie już tylko lepiej?

0
Podziel się:

Rząd zrealizował pierwszy etap swojej strategii gospodarczej – stabilizację pacjenta, teraz pora na etap drugi – pobudzenie czynności życiowych chorego.

Wicepremier i minister finansów Marek Belka jest coraz większym optymistą, jeżeli chodzi o powodzenie stworzonej przez niego strategii gospodarczej dla Polski. Mija właśnie pierwsza faza jej realizacji. Upłynęło już około pięciu miesięcy od czasu, kiedy lewica objęła rządy i prof. Marek Belka przejął stery rządu. Jak sam wówczas zapowiadał pierwszym jego zadaniem było ustabilizowanie finansów publicznych. I na dzień dzisiejszy zadanie to wykonał, chociaż skutki poniesionych kosztów tego zadania oraz efekty uboczne, które wystąpią w późniejszych okresach będą w przyszłości rzutowały na pełniejszą ocenę polityki gospodarczej wicepremiera.

Deficyt budżetowy został w tym roku zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami ustabilizowany na rocznym poziomie 40 mld zł. Obecny jego poziom realizacji po dwóch miesiącach roku budżetowego nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o powodzenie w jego realizacji. Sam wicepremier jest głęboko przekonany o powodzeniu, nie brakuje jednak głosów mówiących, że poziom ponad 1/3 poziomu deficytu po 1/6 roku to zbyt dużo.

Obecnie na pierwszy plan ponad stabilizację budżetu państwa wysuwa się inny o wiele bardziej istotny z punktu widzenia oczekiwań społecznych problem. Chodzi oczywiście o rosnące bezrobocie. Osiągnęło ono już wymiar kryzysowy, bez pracy pozostaje 3 mln 200 tys. osób, zaś ponad 500 tys. osób pozostaje na bezterminowych świadczeniach i zasiłkach przedemerytalnych i do grupy bezrobotnych się ich nie zalicza. Problem bezrobocia to tak naprawdę szerszy problem polityki społecznej państwa – to ponad 7 mln osób na rentach i emeryturach.

Z jednej strony aby uzdrowić gospodarkę należałoby w jakiś sposób ograniczyć świadczenia dla tej grupy 11 mln ludzi, z drugiej zaś strony to wierny elektorat lewicy, który może się od rządzących odwrócić, jeśli zbyt gwałtownie pogorszy się ich sytuacja w stosunku do oczekiwań.

Rząd koalicyjny pamięta dobrze lekcję, którą odebrały AWS i UW, płacąc wysoką cenę za radykalizm reform. Jednak to co czeka w zakresie reform społeczeństwo pod rządami SLD-UP-PSL wydaje się znacznie większą górą wyrzeczeń. Już płaci ono znacznie większe podatki, a tempo wzrostu ich dochodów realnych znacznie spadło. Bezrobocie dotyka już praktycznie w jakimś stopniu co trzecią rodzinę w Warszawie, co drugą w innych dużych miastach i większość rodzin na prowincji. Rząd proponuje nam wypróbowane metody metody lewicowe ubrane w garnitur solidaryzmu społecznego. Jeśli czegoś jest mniej to dzielmy to wśród wszystkich tak, aby każdy dostał przynajmniej minimum. I dzielona jest tak zarówno praca jak i dochody. Jednak sam rząd przyznaje, że możliwości w zakresie rozwiązania problemów bezrobocia dopóty są ograniczone, dopóki nie ma ożywienia gospodarczego. Każdy szanujący się analityk ma na temat ożywienia własną wizję. Trwa obecnie więc w społeczeństwie szerokie forum dyskusyjne. Kiedy zacznie się ożywienie, jak
daleko sięga obecny marazm, a może to już recesja, czy obecny kwartał jest najgorszy, czy może następny będzie najgorszy, czy stopy procentowe nie są za wysokie, a może obniżyć podatki, czy zmiany w kodeksie pracy uzdrowią gospodarkę, itd., itd.

Na plan pierwszy jako wizję przyszłości wybiera się opcję ożywienia gospodarczego począwszy od III kwartału bieżącego roku. Wszak sam wicepremier Marek Belka właśnie za takim wariantem optuje, a ostatnio nawet prezes Leszek Balcerowicz się z nim zgadza. Ożywienie ma nastąpić na skutek wzrostu popytu krajowego wywołanego spadkiem stóp procentowych oraz inwestycjami infrastrukturalnymi, przy których realizacji znaczącą rolę odegra aktywna polityka państwa. Chodzi o program budowy autostrad, mieszkań wykorzystania znaczących środków europejskich np. w zakresie ekologii. Istnieje rzeczywiście duża szansa, że plan Marka Belki się powiedzie. Przynajmniej w zakresie pierwszych dwóch lat. Pomoże w tym oczywiście odradzająca się koniunktura w USA i UE, ale także nasza ewentualna akcesja w struktury UE.

Jednak osiągnięcie w 2004 roku wzrostu gospodarczego na poziomie 5% i zachowanie tego tempa w latach następnych wymaga znacznie głębszej reformy ustroju państwa niż prezentowana przez obecny rząd. Być może w 2004 roku Marek Belka przedstawi taki plan. Nie obejdzie się bowiem bez obniżania podatków i innych kosztów pracy, bez reformy i częściowej odpłatności za edukację i ochronę zdrowia. Te bowiem „kule u nóg” tak samo skutecznie w przyszłości jak niegdyś podczas rządów prawicy uniemożliwią dalszy rozwój kraju. Innym balastem jest powiększający się dług publiczny.

Marek Belka zdaje się jednak kontrolować te zagrożenia. On ma swoje priorytety i konsekwentnie w miarę możliwości je realizuje bez zbytniego pośpiechu. Problem jednak tkwi w zapleczu politycznym. Doły bowiem już naciskają, zaś notowania rządu są już na minusie pomimo tak wielkiego entuzjazmu społecznego jeszcze 5 miesięcy temu. W dodatku już niedługo pod dyskusję wróci kwestia RPP. To będzie prawdziwa próba sił pomiędzy lewicowym populizmem a centro - lewicowym pragmatyzmem. Dotychczas ten drugi skutecznie się bronił, ale też musiał iść na coraz większe ustępstwa. My zaś z nadzieją spoglądajmy na III kwartał tego roku. Wg analityków nadchodzi ożywienie.

gospodarka
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)