Money.pl: Wejście w życie ustawy o różnicowaniu składek na ubezpieczenie społeczne, będzie oznaczać katastrofę dla drobnej przedsiębiorczości, tak twierdzą przedsiębiorcy, a ministerstwo? Coś się zmieniło w tej sprawie?
Agnieszka Chłoń-Domińczak: Projekt ustawy w obecnym zakresie mówi, że dla 70 proc. przedsiębiorców właśnie tych małych i średnich nic się nie zmieni. Pozostałe 20 proc. nieco większych przedsiębiorców płacić będzie składki o 40 zł miesięcznie wyższe. Nie spowoduje to bardzo drastycznych skutków jeśli chodzi o rozwój czy tworzenie nowych miejsc pracy.
Money.pl: Skoro również korzyści budżetowe nie będą z tego tytułu takie kolosalne, to warto kruszyć kopię?
A.Ch-D.: My chcemy co do zasady wprowadzić regułę mówiącą o tym, że składki na ubezpieczenie społeczne są zależne od dochodu. To nie są podatki, tylko to są pewnego rodzaju obciążenia, które generują także w przyszłości zabezpieczenie dla tych osób.
Money.pl: Wczoraj nie udało się odrzucić ustawy w pierwszym czytaniu, wierzy Pani, że ta ustawa tym razem przejdzie przez Sejm?
A.Ch-D.: Nie wiem czy przejdzie. Będę starała się argumentować o tym, żeby parlament zrozumiał chęć rządu, związaną z tym, że składki powinny być zależne od dochodu, tak aby potem przyszłe świadczenia były także od dochodu zależne.
Money.pl: Jeśli jednak to nie przejdzie, czy nie obawia się Pani podzielenia porażki ministra Patera?
A.Ch-D.: Myślę, ze zawsze należy się liczyć z różnego rodzaju sytuacjami, które będą miały miejsce. Ten projekt w stosunku do poprzedniego zawiera istotnie łagodniejsze regulacje i znacznie złagodzona propozycję. Zawiera pewne elementy, które są istotne z perspektywy osób, które rozpoczynają działalność gospodarczą, ponieważ dla nich podstawa wymiaru składki byłaby niższa i wynosiłaby 30 proc. minimalnego wynagrodzenia.
Przepytywała: Donata Wancel