Money.pl: Skąd NFZ wziął dodatkowe pieniądze?
Jerzy Miller: Korzystając z faktu, że niektóre kraje europejskie, jak Niemcy i Wielka Brytania, nie obciążą nas w tym roku z tytułu leczenia polskich turystów na ich terytorium, mogliśmy uruchomić część rezerwy w planie finansowym na ten cel. Jest to kwota 200 mln zł, którą przeznaczamy na najpilniejsze potrzeby w oddziałach wojewódzkich. Ponad to znalazły się dodatkowe pieniądze na leczenie osób po przeszczepach. Uruchomiliśmy też program wczesnego leczenia dzieci niepełnosprawnych. Znaleźliśmy 21 mln zł na rozwiązanie problemu dzieci, które w ostatnich latach musiały czekać w kolejce na tzw. implant ślimakowy. Ani jedno dziecko w tym roku nie będzie czekało na tę operację.
Money.pl: Ile pieniędzy trafi do oddziałów wojewódzkich?
J.M.: W sumie 266 mln zł na cele wybrane przez dyrektorów oddziałów oraz blisko 100 mln zł na te programy.
Money.pl: Wystarczy pieniędzy na leczenie ludzi? Nie będą musieli czekać miesiącami na zabiegi i operacje?
J.M.: Proszę być spokojnym, nie zabraknie pieniędzy na świadczenia medyczne w bieżącym roku, tak jak nie zabrakło w zeszłym roku. Jesteśmy w stanie tak, jak dotychczas, co miesiąc uruchamiać różne porcje pieniędzy na pilne potrzeby, które wynikają z bieżącej zachorowalności naszego społeczeństwa.
Money.pl: Do których województw trafi najwięcej pieniędzy?
J.M.: Do każdego mniej więcej trafia tyle samo, z tym, że mamy różne populacje. W związku z tym w liczbach bezwzględnych oczywiście najwięcej dostają Mazowsze i Śląsk, co nie znaczy, że te województwa wyróżniamy. To po prostu zależy od liczby mieszkańców.
Money.pl: Jaka drogę musi jeszcze przejść propozycja NFZ, aby weszła w życie?
J.M.: W środę nad tym wnioskiem będzie obradowała rada funduszu, w najbliższy poniedziałek dwie komisje sejmowe: finansów publicznych oraz zdrowia. 30 sierpnia wysyłamy wniosek do ministra zdrowia i mamy nadzieję na jego przychylność.
Pytała: Donata Wancel