Money.pl: Przyjęty w piątek budżet będzie łatwy do zrealizowania czy raczej trudny?
Kazimierz Marcinkiewicz: Ten budżet nie odpowiada na te wyzwania, przed którymi stoi Polska 2005 roku. Środki na inwestycje, które mogą pobudzać gospodarkę, a tego Polska potrzebuje, niestety w tym budżecie się nie znalazły. Niestety budżet przeszedł w dużej mierze dlatego, że PSL, czy część PSL-u ten budżet poparła. A szkoda.
Money.pl: Więc nadal uważacie, że ten budżet nie jest zbilansowany?
K.M.: Tak, dokładnie tak jest. Budżet nie jest zbilansowany, ma większy deficyt budżetowy niż zapisany, co jest pewnego rodzaju skandalem. Ta niedoróbka w deficycie to jest ok. 3 mld zł, a wiec naprawdę bardzo dużo.
Money.pl: W budżecie zapisano, że część pieniędzy na FUS ma pochodzić ze zwiększonych podatków. Czy to jest realistyczne?
K.M.:Wpisuje się taką furtkę dla rządu, ale to nie poprawia tego budżetu, tylko jeszcze bardziej zamazuje jego rzeczywiste dochody i wydatki.
Money.pl: Czy to jest bomba z opóźnionym zapłonem dla następnego rządu, a wiec obecnej opozycji?
K.M.: Na pewno końcówka roku 2005 ze względu na taki kształt budżetu będzie bardzo, bardzo trudna.
Przepytywała: Donata Wancel