Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Do Marka Borowskiego, szefa Socjaldemokracji Polskiej: Czy gospodarka, podczas kampanii wyborczej, nie jest dla lewicy kluczową sprawą?

0
Podziel się:
Do Marka Borowskiego, szefa Socjaldemokracji Polskiej: Czy gospodarka, podczas kampanii wyborczej, nie jest dla lewicy kluczową sprawą?

Money.pl: Czy dla zmiany wizerunku SLD wystarczy Pańskim zdaniem odsunięcie od list wyborczych kilku znanych osób?
Marek Borowski: Przebieg Rady Krajowej Sojuszu bardzo mnie rozczarował. Jeśli osoby, którym nie pozwolono kandydować do Sejmu, ponoszą odpowiedzialność za złą kondycję SLD, to partia nie powinna dawać im też rekomendacji do startu w wyborach do Senatu. To niekonsekwencja. Tam doszło do walki dwóch frakcji i znaleziono złoty środek zamiast odpowiedzieć na pytanie, co się stało w partii, co spowodowało wybuch afer i kto za to odpowiada? Nie tylko wśród osób z góry, ale także wśród lokalnych kacyków.

Money.pl: Nic się więc w Sojuszu nie zmieniło?
M.B.: Pewne zmiany dokonały się, ale nie zmieniono mechanizmów działających w SLD. Zabrakło kompleksowej propozycji uzdrowienia partii i przywrócenia jej wiarygodności. Odsunięcie kilku twarzy, pozostawienie kilku innych, może zwiększyć szansę Sojuszu w wyborach parlamentarnych, ale nie zwiększa wiarygodności partii.

Money.pl: Z Pańskich wczorajszych wypowiedzi można wywnioskować, że rozważa Pan rezygnację ze startu w wyborach prezydenckich. Rzeczywiście Pan się łamie, czy to tylko nadinterpretacja?
M.B.: Już mnie nudzi odpowiadanie na to pytanie. Powtarzam wyraźnie: dziś nie rozważam rezygnacji ze startu w wyborach. Później, jeśli wystąpi zagrożenie dla Polski, postąpię tak, aby niebezpieczeństwo oddalić. Może tym bardziej będę kandydował, może zrezygnuję. W każdym razie lewica nie powinna dopuścić do tego, aby prezydentem został prawicowy kandydat.

Money.pl: Pan i Pańskie ugrupowanie wiele mówicie o poprawie sytuacji w Polsce. Niewiele jednak w waszym programie i wypowiedziach poświęcacie miejsca gospodarce. Nie jest to dla was klucz do naprawy kraju?
M.B.: A Pan o co mnie się pyta? O SLD, o kandydowanie. Podobnie inni dziennikarze. Mało mówię o gospodarce, bo nikt mnie o to nie pyta. Jeśli zwołam konferencję prasową poświęconą gospodarce, nic się z niej nie ukaże, ale za to będą na niej padać pytania o teczki, o SLD, itd. Rozsądne wypowiedzi dotyczące programu wyborczego nie mają siły przebicia. Aby być słyszanym, trzeba głosić hasła: zamknąć Balcerowicza na 5 lat, wysłać Rade Polityki Pieniężnej na Kamczatkę. A nasz program nie jest zwariowany.

Money.pl: To teraz Pana pytam, jakie macie propozycje, bo w waszym programie gospodarce poświęciliście zaledwie kilka krótkich punktów?
M.B.: Cały nasz program jest zwięzły, bo nie ma sensu pisać książek. Na pewno nie zamierzamy majstrować przy podatku dochodowym, co ostatnio także jest chwytliwym hasłem. Ale nic to nie da. Podatek liniowy już jest. Objęte są nim osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą. Progresywny powinien zostać dla tych, którzy nie tworzą miejsc pracy, a są zatrudniani przez przedsiębiorców. Od wprowadzenia tu podatku liniowego miejsc pracy nie przybędzie, a jedynie powiększą się, i tak już duże, różnice w dochodach.

Money.pl: Proponujecie za to zmiany w składkach na ZUS.
M.B.: Poważnym problemem nie jest bowiem podatek dochodowy, ale pozapłacowe koszty pracy. Wprowadzimy ulgi w ZUS-ie dla przedsiębiorców, którzy zatrudniają pracowników oraz obniżymy składkę dla osób rozpoczynających działalność gospodarczą.

Money.pl: Skoro już majstrować przy ZUS-ie, to może lepiej wprowadzić kompleksową reformę systemu, aby wszystkim było lżej, nie tylko wybranym?
M.B.: Nie da się wprowadzić zmian systemowych. Sytuacja się nie zmieni, dopóki na emerytury nie zaczną przechodzić pierwsze osoby objęte nowym systemem ubezpieczeń opartym na filarach. Wtedy budżet będzie mniej obciążony. Dziś trzeba z niego dopłacać do emerytur, a jeśli wszystkim obniżymy składki, czy wprowadzimy tym podobne zmiany, budżet tego nie wytrzyma. Wytrzyma natomiast ulgi dla pewnych grup osób, które „zapracują” na nie zmniejszając bezrobocie. Proponujemy też stworzenie pozytywnego klimatu dla inwestycji - w tym także upatrujemy szansę na rozwój gospodarczy i zmniejszenie bezrobocia. Ale tu też nie mamy jakiś chwytliwych haseł. Po prostu przyszły rząd powinien skoncentrować się na właściwym doborze powszechnie znanych instrumentów zachęcających do inwestowania i tworzenia miejsc pracy, a nie na podatkach, lustracjach majątkowych, czy tym podobnych pomysłach, które nie przyniosą pozytywnych skutków.

Money.pl: Nawet kiedy przedwyborcza gorączka sięgnie szczytu, nie usłyszymy od Państwa haseł konkurencyjnych do tych o wysyłaniu RPP na Kamczatkę?
M.B.: Żadnych szaleństw nie należy oczekiwać. Jesteśmy partią środka, pragmatyczną. Jestem ekonomistą, wokół mnie są ludzie, którzy mieli już do czynienia z polityką i wiedzą, czym takie pomysły się kończą. Jeśli ktoś porusza istotny dla kraju problem i mówi, że ma na niego proste rozwiązanie, to nie należy go słuchać. Nie ma prostych rozwiązań.

Pytał: Bartosz Chochołowski

wiadomości
wywiad
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)