Rzecznik wielonarodowej dywizji dowodzonej przez Polaków, podpułkownik Robert Strzelecki, powiedział, że do takiego zdarzenia nie doszło. "Prawdopodbnie jest to jakaś manipulacja" - dodał podpułkownik Strzelecki.
Według agencji France Presse, Polacy mieli otworzyć ogień po ataku bombowym na ich patrol, do ktorego miało dojść 3 kilometry na zachód od Karbali. Rzecznik policji w Karbali powiedział, że po wybuchu żołnierze spanikowali i zaczęli strzelać na oślep.
Podpułkownik Robert Strzelecki powiedział, że jedyny incydent do, którego doszło rano w okolicach Karbali, to wybuch miny pułapki leżącej na drodze na południowy-wschód od miasta. Po eksplozji jeden z cywilnych samochodów zjechał z drogi, uderzając w drzewo. Ranny kierowca został przewieziony do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.