Dzisiejsza wypowiedź prezydenta George'a Busha w sprawie Iraku była - zdaniem obserwatorów - spokojna i wyważona. Bush nie groził inwazją, chociaż podkreślił, że wybór pomiędzy pokojem a wojną należy do Saddama Husajna. Amerykański prezydent zapewnił, że Irak zostanie rozbrojony, ale akcentował konieczność współpracy w tej sprawie ze społecznością międzynarodową.
"Pierwsza wojna XXI wieku wymaga od Stanów Zjednoczonych współpracy z organizacjami międzynarodowymi. Będziemy tę współpracę kontynuować. W imię pokoju, wolności i bezpieczeństwa naszych obywateli Saddam Husajn zostanie rozbrojony" - powiedział Bush.
Stany Zjednoczone zabiegają, by Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła drugą rezolucję, która dałaby podstawy do przeprowadzenia inwazji na Irak. Waszyngton wywiera presję na sześciu rotacyjnych członkach Rady Bezpieczeństwa: Angolii, Kamerunie, Chile, Gwinei, Meksyku i Pakistanie, by poparły amerykańsko-brytyjski projekt. Amerykanie liczą, że w ten sposób, uda im się zgromadzić wymagane poparcie 9 z 15 członków Rady, a jednocześnie skłonić Rosję, Chiny i Francję, by nie skorzystały z prawa weta. Jednak zdaniem komentatorów, osiągnięcie tego celu przez amerykańską dyplomację będzie bardzo trudne.