Gazeta Wyborcza pisze, że kilka dni temu oficerowie CBŚ z Katowic zatrzymali czterech młodych mężczyzn. Znaleziono u nich ponad trzy kilogramy świetnej jakości marihuany oraz kilkaset gramów amfetaminy. Dziennik twierdzi, że śledztwo objęto tajemnicą, bo jego ustalenia są szokujące. Aresztowani to szalikowcy GKS Katowice, którzy nie działali na własną rękę. Są członkami zorganizowanej grupy przestępczej założonej przez pseudokibiców. To właśnie gang wyłożył pieniądze na narkotyki, które miały być sprzedane nastoletnim kibicom na śląskich stadionach i lodowiskach.
Zdaniem policji nieformalne kluby kibica na Śląsku i w Zagłębiu zaczynają przypominać organizacją i działaniem gangi: z szefostwem, skarbnikiem oraz grupą zaufanych ludzi od brudnej roboty.
Funkcjonariusze nie mają już wątpliwości, że to działający w gangu szalikowcy GKS są odpowiedzialni za serię napadów na sześć hipermarketów na Śląsku. Wycinali dziury w dachach sklepów i zjeżdżali do środka na linach. Unikając kamer i czujników ruchu, kradli sprzęt elektroniczny i telefony komórkowe. Działali też na Słowacji i w Czechach. Prawdopodobnie z przestępczej działalności szalikowcy mieli pieniądze na wynajęcie płatnego zabójcy, który rok temu miał zastrzelić katowickiego prokuratora Jacka K. - aresztował ich kolegów podejrzanych o zasztyletowanie amerykańskiego studenta. Do zamachu nie doszło, bo prokurator i jego rodzina zostali objęci ochroną - czytamyy w Gazecie Wyborczej.
iar/gw/pul