Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Indyjskie władze nie są w stanie poradzić sobie z przyjęciem międzynarodowej pomocy

0
Podziel się:

Takie opinie coraz częściej słychać z ust
ratowników przylatujących do stanu Gujarat. Ogromna część
pomocy utyka już w stolicy stanu Ahmedabadzie.
Decyzja o tym, gdzie Polacy mają jechać, zapadła
dopiero po pięciu godzinach od przylotu do Ahmedabadu.

Takie opinie coraz częściej słychać z ust
ratowników przylatujących do stanu Gujarat. Ogromna część
pomocy utyka już w stolicy stanu Ahmedabadzie.
Decyzja o tym, gdzie Polacy mają jechać, zapadła
dopiero po pięciu godzinach od przylotu do Ahmedabadu.
Wybór padł na miasto Bhuj, gdzie znajdowało się epicentrum
trzęsienia ziemi. Przez kolejne godziny nie udało się
jednak wyruszyć na miejsce. Ciężarówki z darami i sprzętem
trafiły na teren bazy wojskowej, a tam ratownicy nie mają
wstępu.
Podobne problemy mają nie tylko Polacy. Na
skandaliczną organizację akcji skarżą się między innymi
ratownicy z Południowej Afryki, Francji i Wielkiej
Brytanii. Grupy spotykają się w sztabie antykryzysowym w
Ahmedabadzie. Zdaniem ratowników, określenie 'sztab' jest
jednak zbyt szumne. Międzynarodową akcję próbuje
koordynować zaledwie kilka osób mających do dyspozycji dwa
komputery i niewiele więcej telefonów. Niektóre
zagraniczne ekipy, w tym Rosjanie, zrezygnowały już z
akcji i wracają do swoich krajów. Ci, którzy zostali, są
coraz bardziej zniecierpliwieni. Z jednej strony - jak
mówią - to inny świat i inna mentalność, z drugiej jednak
opóźnianie pomocy to zwiększanie i tak dramatycznego
bilansu kataklizmu. Obecnie mówi się nawet o 150-ciu
tysiącach ofiar.

11:12 01/02/2001

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)