Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Inwestycje w Teksasie, bałagan w Polsce, a Rosjanie się cieszą

0
Podziel się:

Wiek XXI będzie stuleciem gazu płynnego (LNG) - przepowiedział kiedyś szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej Allan Greenspan. Polska nie ma jednak terminalu morskiego do rozładunku gazu, który mógłby zmniejszyć nasze uzależnienie od dostaw drożejącej ropy.

Inwestycje w Teksasie, bałagan w Polsce, a Rosjanie się cieszą

Słowa Greenspana wzywającego USA do budowy nowych terminali LNG były reakcją na wydarzenia 11 września 2001 r., które doprowadziły do wojny w Iraku i dzisiejszych, rekordowych cen ropy. Wypowiedź szefa banku centralnego USA w siedzibach amerykańskich korporacji energetycznych została wysłuchana z należytą powagą. Wzrost ceny za baryłkę ropy Brent potwierdził jedynie, że Greenspan, nie po raz pierwszy zresztą, wykazał się dalekowzrocznością...

Nad Zatoką Meksykańską rozpoczął się boom inwestycyjny. Koncern Cheniere Energy z Houston, przystąpił do realizacji projektu budowy dwóch terminali LNG, w Teksasie i w Luizjanie. Władze tej ostatniej zaagażowały się nawet w proces organizacji grupy stanowych odbiorców gazu. Trzeci terminal, we Freeport w Teksasie, oprócz Cheniere, będzie miał drugiego, większościowego udziałowca związanego z... Polską. Chodzi o głośny ostatnio w kontekście afery Orlenu holding J&S, którego cypryjska spółka sprowadza ropę do Płocka i Gdańska. J&S i Cheniere Energy w ub.r. zawiązały spółkę J&S Cheniere SA do handlu LNG.

Kilka dni temu wyczarterowała ona na 10 lat trzeci już zbiornikowiec. Kontrakt podpisano z japońskim Kawasaki Kisen Kaisha, Ltd. (K-Line); statek o ładowności 154,2 tys. metrów sześciennych i długości 289 metrów, zostanie zwodowany w czwartym kwartale 2007 r. Pierwszy ze zbiornikowców wyczarterowanych przez J&S Cheniere "Tenaga Empat" wozi już algierski gaz do USA i Europy, ale nie do Polski. Polska nie doczekała się bowiem własnego terminalu LNG. W 2000 r. jego budowę w Policach lub w Szczecinie kosztem 300 mln USD zapowiedziało konsorcjum Zachodniopomorski Terminal LNG, w którego skład weszły m.in. Polimex-Cekop, Zakłady Chemiczne Police, Stocznia Szczecińska Porta Holding i Zarząd Morskiego Portu Szczecin-Świnoujście. Gaz planowano przywozić statkami z Norwegii, Kataru i Nigerii. W owym czasie łaską rządu cieszył się skądinąd słuszny projekt budowy przez PGNiG i partnerów zagranicznych podmorskiego gazociągu z Danii i Norwegii. Budowy terminalu LNG państwo więc nie wsparło, zapominając, że im więcej dróg
dostaw nośników energii, tym większe bezpieczeństwo energetyczne.

Potem nastał rząd Leszka Millera z wicepremierem Markiem Polem odpowiedzialnym za sprawy gazowe; priorytet znów zyskały kontrakty z Rosją; projekty duński i norweski zamrożono i w efekcie jest po staremu. Nie ma ani terminalu ani rury pod Bałtykiem. Ostatni raz politycy polscy przypomnieli sobie o tym, gdy nasz sąsiad Aleksander Łukaszenko nie płacąc za gaz Rosjanom doprowadził do tego, że Moskwa na kilkanaście godzin obniżyła ciśnienie w rurociągu tłoczącym gaz na Zachód, czyli i do nas. Niedawno Zarząd Morskich Portów Szczecin-Świnoujście zadeklarował gotowość budowy terminalu w ciągu 2 lat, ale pod warunkiem ... uzyskania pomocy od rządu.

Autor jest dziennikarzem tygodnika "Wprost"

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)