Sistani liczy, że nowy rząd Iraku przywróci bezpieczeństwo w kraju, podniesie poziom życia miejscowej ludności, zadba o przyjęcie rezolucji ONZ, która zapewni Irakowi pełną suwerenność, wreszcie doprowadzi do przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów.
Sam Alawi zapowiedział, że kwestia ustanowienia porządku oraz zapewnienia poczucia bezpieczeństwa mieszkańcom kraju będzie priorytetowym zadaniem władz Iraku.
Iracki premier podkreślił jednocześnie, że Irakijczycy chcą działać na rzecz bezpieczeństwa swojego kraju wspólnie z siłami wielonarodowymi, a także - jak to ujął - "z przyjaciółmi i braćmi z regionu".
Tymczasem w Kufie w środkowym Iraku ponownie doszło do starć pomiędzy bojownikami armii Mahdiego podległych szyickiemu radykałowi Muktadzie As-Sadrowi, a wojskami amerykańskimi stacjonującymi w mieście. Zginęło kilkudziesięciu Irakijczyków, a wielu zostało rannych. Starcia wybuchły po tym, jak około stu żołnierzy amerykańskich wjechało do Kufy w poszukiwaniu bojówkarzy, którzy ostrzelali z moździerzy bazę sił amerykańskich położoną pomiędzy Kufą, a pobliskim Nadżafem. Według zapowiedzi przedstawicieli sił koalicyjnych już niebawem ponad 500 irackich policjantów rozpocznie prowadzenie wspólnych z Amerykanami patroli.
Nowy gubernator Nadżafu sądzi, że do końca tygodnia uzbrojeni rebelianci Muktady As-sadra opuszczą miasto.