"Czy można mówić o demokracji w kraju w którym nigdy jej nie było" - stawia pytanie dziennik i odpowiada że nie. Dlatego, jego zdaniem, na razie o żadnych wyborach w Iraku nie ma mowy. Jesli za rok uda się wyłonić parlament to będzie i tak wielki postęp.
Według "Le Soir", nie ma w Iraku żadnej klasy politycznej, imigracja nie ma wpływów w kraju, Kurdowie marzą o własnym państwie albo o daleko posuniętej autonomii, a szyici chcą udziału we władzy.
"Pogodzenie sprzecznych interesów z poszanowaniem demokratycznych zasad jest niemożliwe, potrzebne będą rządytwardej ręki. Trzeba będzie skorzystać z kadr partii Baas bo innych w Irakunie ma" - uważa gazeta.
"Le Soir" uważa, że wadą Amerykanów jest brak doświadczenia w sprawowaniu rządów kolonialnych. Takie doświadczenie bardzo by się teraz przydało ponieważ Irak nieuchronnie stanie się na długi czas ich protektoratem.
"Irakijczycy - konkluduje dziennik - są zadowoleni, że Saddam Husseinodszedł. Nie wykluczone jednak, że za sześć miesięcy w Amerykanach będądostrzegać jedynie okupantów."