Szef włoskiego rządu Silvio Berlusconi powiedział, że śmierć zakładnika w żaden sposób nie wpłynie na wysiłki Włoch mające na celu wprowadzenia pokoju w Iraku. Porywacze poinformowali, że zamordowali jednego z przetrzymywanych Włochów, ponieważ premier Silvio Berlusconi nie zgodził się na wycofanie z Iraku włoskich żołnierzy.
Przedstawiciele arabskiej telewizji al Dżazira oświadczyli, że mają film, na którym jest scena zamordowania włoskiego zakładnika - 36-letniego ochroniarza, Fabrizio Quattroocchiego - lecz go nie wyemitują.
Kilka dni temu, Quatrocchi zadzwonił do matki i mówił, że jest w Kosowie. O tym, że jest w Iraku jego rodzina dowiedziała się, kiedy podano nazwiska czterech Włochów uprowadzonych przez rebeliantów. Quatrocchi, z zawodu piekarz od lat pracujący jako ochroniarz, zatrudnił się w amerykańskiej firmie liczącna szybki zarobek. Miał zamiar niebawem się ożenić i zbierał na dom.
Komentując zamordowanie w Iraku włoskiego zakładnika, minister spraw zagranicznych Franco Frattini oświadczył, że szkodzi ono całemu narodowi irackiemu i zapewnił, że włoski rząd nie ustanie w staraniach o uwolnienie pozostałych osób.
"Najwidoczniej uruchomione przez nas kanały okazały się niewystarczające" - przyznał szef włoskiej dyplomacji. Podkreślił, że wszyscy czterej porwani nie mieli nic wspólnego z wywiadem.
"Mam nadzieję, że dotrze to do ludzi, którzy ich przetrzymują" - powiedział minister.