Izraelski minister obrony Szaul Mofaz zakończył naradę z dowódcami armii i szefami sił bezpieczeństwa poświęconą
porannemu zamachowi, którego dokonał palestyński samobójca w autobusie miejskim w Jerozolimie. Liczba zabitych w zamachu wzrosła do 8 osób, a ponad czterdziestu rannych przebywa w szpitalach. Według mediów, można się spodziewać działań odwetowych Izraela.
Do organizacji zamachu przyznała się bowiem bojówka Brygad Męczenników Al. Aqsa z Betlejem. Akcji izraelskiego wojska obawiają się też mieszkańcy Betlejem. Miasto wygląda jak wymarłe, a ludzie pozamykali się w domach. Izraelskie wojsko wprowadziło
- wkrótce po zamachu - blokadę Betlejem i zamknęło przejścia w punktach kontrolnych. Żołnierze wkroczyli do wsi Husan koło Betlejem, gdzie mieszkał zamachowiec-samobójca i aresztowali całą rodzinę
terrorysty, w tym jego żonę. Izraelska policja i siły bezpieczeństwa zostały postawione w stan najwyższej gotowości, w obawie przed
nowymi zamachami. Skrajne organizacje palestyńskie
zapowiedziały kolejne ataki w związku z rozpoczynającym się jutro procesem przed Międzynarodowym Trybunałem w Hadze przeciwko Izraelowi w sprawie budowanego muru na Zachodnim Brzegu i wokół
Jerozolimy.