Premier Izraela Ariel Szaron potępił strajk uznając, że jest podyktowany nie względami ekonomicznymi, ale politycznymi.
Kolejny dzień strajkują służby celne i podatkowe, pracownicy wielu ministerstw i międzynarodowego lotniska. Najbardziej dotkliwy jest bezterminowy strajk w trzech izraelskich portach: Hajfie, Asztodzie i Ejlacie. Portowcy strajkują przeciwko rządowym planom prywatyzacji i restrukturyzacji portów. Na redach stoi kilkadziesiąt statków handlowych, a wartość wstrzymanych przeładunków sięga ćwierć miliarda dolarów.
Minister transportu Awigdor Lieberman chce złamać strajk poprzez natychmiastowe uruchomienie na północ od Hajfy prywatnego portu oraz skierowanie przeładunków do portu jordańskiego w Akabie nad Morzem Czerwonym i egipskiego Port Said. Amman odrzucił ofertę Izraela. Jednak Egipcjanie na nią przystali.
Minister finansów Beniamin Netaniahu wyraził gotowość przystąpienia do negocjacji z szefem związków zawodowych Amirem Perecem w sprawie zakończenia strajku i rozwiązania spornych kwestii. Ministerstwo finansów wyliczyło, że dzienne straty z powodu strajku wynoszą 70 milionów dolarów.