Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Ja se ne boim, ja mam raka, czyli logika przebita przez Czechów

0
Podziel się:

Ministerstwo Infrastruktury postanowiło ograniczyć import używanych samochodów, osiągający niebotyczne rozmiary po zniesieniu granicy celnej między Polską a pozostałymi państwami Unii Europejskiej. Chyba nieprzypadkowo o zamiarze tym media poinformowały 22 lipca, który ciągle kojarzy się Polakom z najważniejszym świętem w PRL-u.

Ja se ne boim, ja mam raka, czyli logika przebita przez Czechów

Pomysły ministerialnych urzędników przypominają bowiem, wypisz – wymaluj, logikę tamtej epoki, w której władza walczyła z alkoholizmem, wprowadzając zakaz sprzedaży wódy do godz. 13, a równość społeczną wyznaczały przepisy określające powierzchnię mieszkaniową na głowę obywatela.

Myśliciele z Ministerstwa Infrastruktury wykombinowali, żeby wprowadzić specjalne, w domyśle – zaostrzone badania techniczne aut przywożonych do Polski z Niemiec czy Holandii, co powinno spowodować uznanie większości tych pojazdów za złom użytkowy. Jeśli ktoś tej paranoi w porę nie zatrzyma, będziemy od 1 września mieli dwojakie kryteria przedłużania rejestracji samochodów. Wykluczy się samochody z prywatnego importu, a po drogach nadal będą jeździły w majestacie przepisów kopcące i z trudem trzymające się nawierzchni rzęchy krajowego pochodzenia.

Od dawna wiadomo było, że po wstąpieniu Polski do UE wzrośnie przywóz aut z Zachodu, a tym samym spadną obroty krajowych liderów, więc lobby producentów aut zacznie wymuszać na sferach ministerialnych najbardziej absurdalne rozwiązania, byle tylko utrzymać się na powierzchni. Jeśli rząd prof. Belki chce być niezależny od nacisków, wystarczy, że zmieni strukturę akcyz w taki sposób, że Polakom zacznie się opłacać importować z Zachodu auta czteroletnie zamiast piętnastoletnich.

Posłowie z kolei, chcąc poprawić samopoczucie narodu, postanowili ograniczyć ustawowo wysokość odsetek, jakie banki i inne firmy pożyczkowe mogą pobierać od kredytów konsumpcyjnych. Jeśli nowelizacja przejdzie przez głosowania, inne firmy padną, a banki będą jeszcze bardziej kwitły, ponieważ w zakresie obsługi tzw. przeciętnego Polaka robią one interes nie na kredytach, lecz na lichwiarsko niskich oprocentowaniach lokat i rachunków a vista. Gdyby było inaczej, przeciętny Kowalski brałby pożyczkę na przeżycie w banku, a nie w towarzystwie zgarniającym wielokrotnie wyższe odsetki.

Logikę naszych urzędników i polityków przebijają zaradni Czesi, którzy, mimo że epoka się przekręciła, nadal stosują różne ceny dla swoich i zagranicznych. Za miejsce w praskim hotelu czy za bilet do muzeum cudzoziemiec zapłaci tam kilkakrotnie więc niż tubylec, a rzeczniczka Czeskiej Inspekcji Handlowej twierdzi, że proceder trudno zlikwidować. Pamiętacie państwo wąsaty dowcip z minionej podobno epoki. – Komunizm ma trwać po wszechne czasy – mówi sąsiad do Hawranka, a Hawranek na to: – Ja se ne boim, ja mam raka.

_ Autor pracował w „Prawie i Życiu” oraz „Przeglądzie Tygodniowym”, otrzymał kilkadziesiąt nagród w konkursach reporterskich, wydał książkę „Wilgoć” – zbiór reportaży o powodzi w 1997 r. Obecnie jest redaktorem naczelnym „Panoramy Opolskiej” i wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu. _

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)