Na początku kwietnia "Gazeta Wyborcza" - powołując się na Wiesława Kaczmarka - napisała, że premier zgodził się na użycie w 2002 roku UOP-u, by pozbyć się Modrzejewskiego i zablokować kontrakt na 14 miliardów dolarów. Siódmego lutego 2002 roku doszło do spektakularnego zatrzymania szefa Orlenu przez oficerów UOP.
Jan Kulczyk przyjechał do prokuratury kilka minut przed godziną jedenastą. Biznesmen nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Nie odpowiedział także na pytanie, czy zgodzi się z nimi porozmawiać po przesłuchaniu. W prokuraturze stawił się także Andrzej Modrzejewski, były prezes Orlenu. Występuje on w tej sprawie jako pokrzywdzony.
Zdaniem Modrzejewskiego, zeznania Jana Kulczyka, posiadającego ponad pięć procent akcji Orlenu, mogą dużo wnieść do wyjaśnienia tej sprawy. "Jest bardzo istotnym akcjonariuszem PKN Orlen, jednym z najbogatszych ludzi w Polsce i znanym biznesmenem" - powiedział dziennikarzom o Kulczyku Modrzejewski.
Badaniem okoliczności zatrzymania Modrzejewskiego przez UOP w lutym 2002 roku, zajmuje sie Katowicka Prokuratura Okęgowa. Oprócz prokuratury, która przesłucha w tej sprawie kilkudziesięciu świadków, m.in. Wiesława Kaczmarka i ówczesnego szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego, aferę bada także sejmowa komisja śledcza.