Każdemu z oskarżonych grozi kara dożywocia.
Zdaniem generała Wojciecha Jaruzelskiego sprawcy masakry robotników strzelali w obronie koniecznej. "Przed interweniującym wojskiem i milicją stanął tłum 2,5 tysiąca rozjuszonych, agresywnych robotników, którzy rzucali kamieniami. Konieczna była obrona" - tłumaczył były minister obrony narodowej. Oskarżenia o sprawstwo kierownicze masakry Wojceich Jaruzelski określa jako krzywdzące i niesprawiedliwe.
Zdaniem prokuratury tylko Rada Ministrów PRL mogła podjąć decyzję o użyciu broni w grudniu 1970 i zrobił to na jej specjalnym posiedzeniu ówczesny szef PZPR Władysław Gomułka. Nikt, również generał Wojciech Jaruzelski, nie zgłosił wtedy sprzeciwu. Zdaniem prokuratora Bogdana Szegdy takie zachowanie oznacza zgodę.
Według Jaruzelskiego akt oskarżenia jest pełny luk, błędów i manipulacji. Były szef MON uważa, że nie przesłuchano wszystkich ważnych świadków, nie zbadano okoliczności śmierci demonstrantów i nie próbowano zbadać czy obrona konieczna była wskazana.