Natomiast poseł Andrzej Jagiełło powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że dzwonił do starosty bo doszły go informacje o łapówkach i była to reakcja spontaniczna, ale nie ostrzeżenie.
O łapówkach - przyznał, że wiedział z kilku źródeł, ale nie wskazał z jakich - powiedział, że w pewnym momencie trzeba było wykonać telefon i powiedzieć, że jest źle.
Jednak według zastępcy kieleckiego Prokuratora Okręgowego - prokuratora Janusza Borsa - gdyby nie było przecieku prokuratura nie wszczęłaby śledztwa.
Do tej pory kielecka prokuratura przesłuchała w sprawie tak zwanej afery starachowickiej kilka osób - między innymi w charakterze świadka: posłów Zbigniewa Nowaka i Henryka Długosza, a także wojewodę świętokrzyskiego Włodzimierza Wójcika. Natomiast w charakterze podejrzanego byłego posła SLD Andrzeja Jagiełlę.