Zamachowiec-samobójca zginął na miejscu.
Palestyńczyk zdetonował potężny ładunek wybuchowy w centrum żydowskiej części Jerozolimy - na skrzyżowaniu ruchliwych ulic, w porze popołudniowego szczytu, pośród tłumu mieszkańców wracających do domu i robiących zakupy przed świętami Pesach. Rannych zostało kilkadziesiąt osób.
Ranni zostali przewiezieni do jerozolimskich szpitali. Według niepotwierdzonych danych kilka osób jest w stanie krytycznym. Dziesiątki osób znajduje się w szoku. Policja natychmiast zablokowała strefę wokół miejsca zamachu, obawiając się, że zamachowcy mogli także podłożyć inny ładunek wybuchowy. Centrum Jerozolimy zostało zamknięte dla ruchu. Służby bezpieczeństwa prowadzą dochodzenie, aby wyjaśnić okoliczności zamachu. Zatrzymano kilku Arabów znajdujących się w tej dzielnicy miasta.
Na miejsce zamachu przybył mer Jerozolimy Ehud Olmert i dowódca policji jerozolimskiej generał Miki Levi. Do zamachu przyznały się już Brygady Męczenników Al - Aqsa zbrojna formacja organizacji Fatah, najbliżej powiązanej z Jaserem Arafatem. Premier Izraela Ariel Szaron obciążył odpowiedzialnością za zamach Jasera Arafata. Wieczorem Szaron spotkać ma się w Tel Awiwie z amerykańskim wysłannikiem Anthonym Zinnim, aby dokonać przeglądu aktualnej sytuacji po zamachu w Jerozolimie.
