Odbędzie się także dyskusja.
Dziś zostanie wybrany szef partii oraz wiceprzewodniczący. Jedynym kandydatem na przewodniczącego jest obecny szef SLD premier Leszek Miller. Wydaje się mało prawdopodobne, by ktoś w ostatniej chwili zdecydował się na rywalizację z nim, choć niektórzy politycy nie wykluczają, że mógłby to być Józef Oleksy. On sam nie złożył dotąd jasnej deklaracji w tej sprawie.
Kongres zdecyduje także, ilu będzie wiceprzewodniczących i obsadzi te stanowiska. Z wyjątkiem Marka Borowskiego kandyduje piątka z obecnych sześciu wiceszefów partii: Krystyna Łybacka, Jerzy Szmajdziński, Krzysztof Janik , Stanisław Janas i Andrzej Celiński. Start zapowiedzieli także Aleksandra Jakubowska, Genowefa Ferenc , Ryszard Kalisz i Józef Oleksy. Swoją kandydaturę rozważa także Tadeusz Iwiński.
Delegaci wybiorą także sekretarza generalnego partii - wszystko wskazuje na to, że pozostanie nim Marek Dyduch , który do tej pory nie ma kontrkandydata, oraz nową Radę Krajową SLD, która jest najwyższą władzą partii między kongresami.
Wiceprzewodniczący partii Andrzej Celiński, odpowiedzialny w SLD za sprawy programowe przygotował na kongres - jak to określił - "rachunek sumienia rządu i partii".
Zdaniem opozycji kongres SLD niczego nie zmieni w działalności tej partii.
Poseł Platformy Obywatelskiej Paweł Piskorski uważa, że kongres SLD jest tylko formalnością. Jego zdaniem kongres odbył się w ostatnich tygodniach, kiedy premier Leszek Miller zapewnił sobie wśród zaplecza politycznego całkowite poparcie. Piskorski podkreślił, że premier usiłował doprowadzić do przesilenia w Sejmie, które miało przeciąć dyskusję na temat jego zdolności do rządzenia.
Również zdaniem prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego kongres SLD nie przyniesie radykalnych zmian w funkcjonowaniu Sojuszu.