Rzecznik Interesu Publicznego kategorycznie zaprzecza, by podobny spis kiedykolwiek istniał.
Zdaniem Antoniego Macierewicza istnieje wypowiedź Włodzimierza Olszewskiego, w której miał potwierdzać, że lista istniała, a jej upublicznienie spowodowałoby w Polsce trzęsienie ziemi. Ruch Patriotyczny apeluje do prokuratury, by zajęła się sprawą. Politycy chcą też, by Włodzimierz Olszewski podał się do dymisji.
Włodzimierz Olszewski kategorycznie zaprzecza. Rzecznik Interesu Publicznego mówił wczoraj dziennikarzom, że nie był nigdy w posiadaniu listy. Oświadczył, że dokument nigdy nie istniał, a RIP posiada jedynie "zbiór kartoteczny". Według niego, zbiór ten został przygotowany przez IPN i tam też ma się znajdować jego kopia.
Natomiast prezes IPN Leon Kieres powiedział w rozmowie z IAR, że Instytut przekazuje Rzecznikowi jedynie pełne dokumenty konkretnych osób. "Nie wiem o jaki spis kartoteczny chodzi" - powiedział.
Leon Kieres poprosił, by w żaden sposób nie wiązać IPN-u ze sprawą tak zwanej "listy Nizieńskiego".