Niestety - bezskutecznie, gdyż Andrzej Lepper nie przychodził do sądu. Swoją nieobecność Lepper usprawiedliwiał, przedkładając zaświadczenie lekarski o niezdolności do pracy z powodu choroby wieńcowej i przebytej operacji. Sąd uznał zwolnienia lekarskie za uzasadnione.
Jednak na ostatniej rozprawie pod koniec sierpnia sędziowie zlecili wykonanie dodatkowego badania lidera Samoobrony w zakładzie medycyny sądowej. Sąd chce, by lekarz sądowy odpowiedział na pytanie, czy oskarżony może wziąć udział w rozprawie 27 września, a jeśli nie, by wyznaczył inny termin.
Andrzej Lepper stwierdził dziś na konferencji prasowej, że na żadne badania nie pójdzie. "Ja mam zwolnienie wystawione przez ordynatora oddziału kardiologicznego kliniki MSWiA i nie mam zamiaru pójść na żadne dodatkowe badania" - oświadczył Lepper.
Zwolnienie lekarskie Andrzeja Leppera jest wystawione do 18 września i jest opatrzone adnotacją "niezdolny do pracy". Lider Samoobrony stwierdził jednak, że udział w konferencji prasowej oraz pokazywanie się w Sejmie nie jest pracą. "Ale ja nie mam na zwolnieniu "niezdolny", że mam leżeć. Ja jestem politykiem i prowadzę działalność polityczną, a spotkanie z dziennkarzami jest dla mnie relaksem i odprężeniem, którego brakowałoby mi gdybym leżał w łóżku" - powiedział.
Andrzej Lepper jest oskarżony o publiczne pomówienie kilku polityków Platformy Obywatelskiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Prokuratura zarzuca przywódcy Samoobrony, że 29 listopada 2001 przed odwołaniem go z funkcji wicemarszałka Sejmu, oskarżył 5 polityków o branie łapówek od biznesmenów i kontakty z gangsterami. Oskarżenia te dotyczyły: Andrzeja Olechowskiego, Donalda Tuska, Pawła Piskorskiego z PO oraz Włodzimierza Cimoszewicza i Jerzego Szmajdzińskiego z SLD. Przewodniczący Samoobrony powiedział, że podtrzymuje te zarzuty i że ma dowody na - jak powiedział - złodziejską działalność polityków.