W liście tym formalnie potwierdza prośbę sprzed dwóch tygodni o wsparcie finansowe na przeprowadzenie testów związanych z tzw. chorobą szalonych krów.
Drugiego lutego Saryusz-Wolski powiedział w Brukseli, że polski rząd planuje badanie wszystkich krów w wieku powyżej 30 miesięcy, podobnie jak to się dzieje w państwach Piętnastki. Według wstępnych szacunków, koszty testów, sprzętu laboratoryjnego i niszczenia bydła podejrzanego o gąbczaste zwyrodnienie mózgu (BSE) wyniosą około 400 mln złotych, czyli 100 mln euro. O taką właśnie pomoc wystąpił wtedy nieformalnie polski minister do komisarza Verheugena.
Specjalnie powołany zespół rządowy przygotowuje teraz ocenę kosztów, która zostanie przekazana Komisji Europejskiej.
Zespołowi ds. oceny ryzyka wystąpienia w Polsce gąbczastej encefalopatii bydła (BSE) przewodniczy wiceminister rolnictwa Robert Gmyrek, który zwracał uwagę, że Polska należy do krajów niskiego ryzyka wystąpienia BSE, bo bydło prawie nie było żywione mączkami mięsno-kostnymi.
Spożycie przez człowieka mięsa pochodzącego z krowy chorej na BSE może wywołać śmiertelną chorobę Creutzfeldta-Jakoba.
Według unijnych rzędników Bruksela rozpatruje możliwość przyznania Polsce pomocy. Jednak - ich zdaniem - kwota, jakiej oczekuje nasz kraj od UE i jaką zasygnalizował Saryusz-Wolski, jest wygórowana, a ewentualna pomoc może pochodzić jedynie z już przewidzianych funduszy dla Polski. Istnieje np. możliwość wygospodarowania pieniędzy z funduszu SAPARD na rozwój obszarów wiejskich - jednak wyłącznie na zakup sprzętu laboratoryjnego, a nie na koszty związane z samymi badaniami.