Aby referendum było ważne, musi w nim uczestniczyć połowa z nich.
Wczoraj do urn poszło zaledwie 23 procent elektoratu. Łącznie z tymi, którzy wcześniej głosowali pocztą, frekwencja wyniosła nieco ponad 30 procent. Oznacza to, że dziś swoje głosy musi jeszcze oddać prawie 20 procent, czyli około 260 tysięcy uprawnionych. Inaczej referendum będzie przegrane.
Według socjologów, słabe zainteresowanie ludzi udziałem w głosowaniu wynika z ich zmęczenia reformami okresu transformacji i niezadowolenia z
rządzących. Marszałek litewskiego Sejmu Arturas Paulauskas nie dramatyzuje sytuacji. Zaapelował jednak do obywateli, podobnie jak prezydent Rolandas Paksas, aby nie pozostawali w domach i poszli głosować. Zapewnił też, że lokalne władze dowiozą do lokali wyborczych wszystkich, którzy zgłoszą takie życzenie.
Ponad 2 tysiące lokali wyborczych będzie czynnych do godziny 22:00. Wyniki referendum zostaną ogłoszone późną nocą.
A.Klubiński PR Wilno
/pul