Obywatele Litwy rozstrzygają o członkostwie swego kraju w Unii Europejskiej. Litwa przeprowadza unijne referendum akcesyjne jako czwarte spośród państw kandydackich - po Malcie, Słowenii i Węgrzech.
Aby referendum było ważne, do urn musi pójść połowa uprawnionych, czyli prawie milion trzysta tysięcy osób. Przystąpienie do Unii zostanie przesądzone, jeśli na karcie do głosowania pod oświadczeniem: "Akceptuję członkostwo Litwy w Unii Europejskiej" odpowiedź "tak" zakreśli ponad 50 procent uczestników plebiscytu. Po raz pierwszy w historii Litwy zdecydowano się na dwudniowe głosowanie.
Tym, którzy chcieli mieć wolny weekend, stworzono szansę wcześniejszego oddania głosu w punktach referendalnych, czynnych przez 8 dni w urzędach pocztowych i hipermarketach. Z tej możliwości skorzystało prawie 200 tysięcy osób.
W trakcie referendum wolno zachęcać do spełnienia obywatelskiego obowiązku bez narażenia się na zarzut agitacji. Wszystko to w trosce o zapewnienie jak najwyższej frekwencji. Bo chociaż sondaże wskazują, że aż dwie trzecie litewskiego elektoratu opowiada się za Unią, a tylko 13 procent jest przeciw, to jednak nie ma pewności, czy zniechęceni do rządzących ludzie pójdą do urn w liczbie, która zagwarantuje sukces. A wynik referendum ma dla władz charakter rozstrzygający.