Przewodniczący sądu lustracyjnego Zbigniew Puszkarski powiedział IAR, że dowody przedstawione przez Rzecznika Interesu Publicznego nie przekonały składu sędziowskiego, że Marek Wagner zataił związki z wywiadem PRL w latach 70. i 80., gdy pracował w ambasadach w Oslo i Wiedniu.
Marek Wagner został już raz oczyszczony z zarzutu kłamstwa lustracyjnego w grudniu 2000 roku. Sąd przyznał wtedy, że według - jak zaznaczono - zdekompletowanych akt, Wagner jest rejestrowany w dokumentach MSW od roku 1972-giego do 1990-tego, najpierw jako osoba zabezpieczona, a następnie kontakt operacyjny, czyli tajny współpracownik. Sąd zaznaczył jednak - powołując się na zasadę domniemania niewinności i orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego - że nie ma żadnych dowodów na to, iż Marek Wagner współpracował z peerelowskim wywiadem. Sąd zwrócił uwagę, że w przedstawionych materiałach nie ma żadnych dokumentów pisanych ręką Wagnera.
W apelacji uznano, że tamto orzeczenienie zapadło z naruszeniem procesdury procesowej. Jednak drugi proces z pogłębionym materiałem dowodowym nie potwierdził zarzutów rzecznika wobec Marka Wagnera.
Dzisiejszy wyrok oczyszczajacy go z zarzutów jest nieprawomocny.
Zastępca rzecznika Krzysztof Kauba zapowiedział odwołanie
do Sądu Lustracyjnego II instancji.