Wyjaśnia ona, czy w miejscowym szpitalu istniało zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów. Chodzi o oddział dializ powiatowego szpitala, w którym chorzy od pół roku nie otrzymywali erytropoetyny - podstawego leku stosowanego przy dializach, zapobiegającego anemii. Prawie połowa dializowanych tam pacjentów cierpi w tej chwili na poważną niedokrwistość. Marek Balicki na konferencji prasowej powiedział, że dyrektor departamentu polityki zdrowotnej nie zareagował na sygnały płynące z Kutna.
Prokuratura wszczęła czynności sprawdzające po doniesieniu, złożonym przez pacjentów i personel oddziału oraz dziennikarzy Polskiego Radia Łódź.
Radio Łódź informowało też od rana na swojej antenie, że zarządzajacy kutnowskim szpitalem - dyrekcja, starostwo, urząd wojewódzki - nie zrobili nic, by przerwać dramat pacjentów oddziału dializ, którzy od pół roku nie dostają erytropoetyny. W podobnym tonie pisze o tym dziś "Gazeta Wyborcza".
